
Czas leci szybko, piłkarskie rozgrywki jeszcze szybciej. Ledwo rozpoczął się sezon 2017/2018, a za nami już druga kolejka. Ten weekend nie rozpieścił fanów futbolu w Polsce – spora część spotkań rozgrywana była w powolnym tempie, akcji bramkowych jak na lekarstwo, goli jeszcze mniej. Kto jest temu winien, którzy zawodnicy zapracowali na niekorzystne rezultaty swoich zespołów?

Jakub Szmatuła (Piast Gliwice)
Na wstępie napiszemy, że golkiper Niebiesko-Czerwonych naprawdę nie zagrał jakiegoś wybitnie słabego meczu. Ot, po prostu nie był to jego dzień, a inni ekstraklasowi bramkarze nie grali źle. W tej kolejce wpadło wybitnie mało bramek, część z rzutów karnych, więc nie ma co bardzo się tych golkiperów czepiać. Szmatuła wpuścił dwa gole, w tym jeden po stałym fragmencie gry. W obu sytuacjach mógł zachować się nieco lepiej, bowiem i przy strzale Dariusza Formelli piłka była spokojnie do wyciągnięcia.

Jakub Czerwiński (Legia Warszawa)
Pierwszy raz na boisku od wielu miesięcy. Ostatni raz na murawie oglądaliśmy go przecież w listopadzie 2016 roku. Wielu zadawało sobie pytanie, czemu stoper nie mógł znaleźć uznania w oczach Jacka Magiery. Mecz z Koroną Kielce przyniósł w pewien sposób odpowiedź na to pytanie. Od warszawian wymagano zwycięstwa, jednak błędy w defensywie pozwoliły jedynie na remis. Czerwiński przysłużył się bramce kielczan, nie nadążył za rywalem. Niepewny również w innych sytuacjach, stojący obok niego Michał Pazdan często musiał go wyręczać, a Arkadiusz Malarz zmuszany był do naprawdę wymagających interwencji.

Piotr Malarczyk (Cracovia)
Cracovia wygrała, ale Piotr Malarczyk nie może zaliczyć tego meczu do udanych. A przynajmniej jego początku, kiedy to Lukas Haraslin dosłownie robił z nim co chciał. Pomocnik Lechii nic sobie nie robił z jego prób zahamowania kolejnych rajdów czy dośrodkowań. De facto przed stratą gola przez krakowian uratowała jedynie kontuzja słowackiego pomocnika. W kolejnych sytuacjach obrońcy również sprzyjało szczęście oraz solidna forma stojących obok niego Michała Helika oraz Adama Wilka.