
Mariusz Pawelec (Śląsk Wrocław)
Sporo transferów, wielkie nazwiska i jeszcze większe nadzieję. Duże pieniądze włożone w klub miały gwarantować dobry sezon dla podopiecznych Jana Urbana. Na razie zaliczają lekki falstart. Dwie porażki na początek i słaba postawa, która bynajmniej nie pozwala na optymizm. W starciu z Zagłębiem źle zagrała cała drużyna, na czele z linią defensywy. Mariusz Pawelec nie stanowił większego oporu dla pędzących z natarciami lubinianami. We własnym polu karnym pozwalał im na zbyt wiele, a zdobycie bramek przez Miedziowych było kwestią czasu.

Michał Kopczyński (Legia Warszawa)
Zawsze silniejszy – brzmi najnowszy reklamowy slogan Wojskowych. I na tą silniejszą Legię w lidze wciąż trzeba poczekać, bowiem ta dzisiejsza nie pozwala na myśl o walkę o mistrzostwo Polski. Przed własną publicznością okrutnie męczyła się z kielecką Koroną. Michał Kopczyński również nie pokazał wiele, rywale w środku pola nakryli go czapką, z łatwością omijali. Nie cofał się do defensywy, a również w ofensywie wychowanek Akademii Legii nie zdziałał za dużo.

Wojciech Trochim (Sandecja Nowy Sącz)
Wygląda groźnie, ale w piątek na murawie wcale groźny nie był. A przynajmniej nie w ofensywie, w której nie wspomagał swoich ustawionych na szpicy kolegów. W środku pola zdarzały mu się kolejne błędy, przez co nieśmiałe rozegrania nowosądeczan nie przynosiły efektów. W obronie zarówno on, jak i cała Sandecja wiele pracy nie miała. Gdynianie nie śpieszyli się z kolejnymi akcjami, co zdecydowanie ułatwiało im zadania.

Jakub Tosik (Zagłębie Lubin)
Długo wydawało się, że to Abdul Aziz Tetteh okaże się najbrutalniejszym z zawodników w 2. kolejce. Dopiero na zakończenie weekendu w szranki stanął z nim Jakub Tosik. W swoim stylu, bo przecież już kilka sezonów temu uchodził na największego rzeźnika ligi. W starciu ze Śląskiem pokazał, że było to uzasadnione i jeszcze przed przerwą pozostawił kolegów z zespołu samych sobie. Najpierw sfaulował Michała Chrapka, później dał się we znaki także Sito Rierze. Dwa niepotrzebne wejścia sprokurowały czerwoną kartkę już w 44. minucie. W przypadku porażki Miedziowych z pewnością należałby do tych najbardziej winnych.