
Abdul Aziz Tetteh (Lech Poznań)
Gdy wychodził na murawę z kapitańską opaską na ramieniu, wielu przecierało oczy. Jak znany z brutalnych wejść zawodnik ma poprowadzić poznaniaków ku zwycięstwu? Odpowiedź jest prosta: nie poprowadzi. W Płocku Kolejorz przegrał zasłużenie, bo nie miał żadnych argumentów, aby ten mecz wygrać. Wisła również długo ich nie posiadała, jednak losy spotkania odmieniła czerwona kartka właśnie dla Ghańczyka. Głupie wejście prostą nogą w łydkę Arkadiusza Recy i arbiter nie miał najmniejszych wątpliwości posyłając kapitana Lecha przedwcześnie do szatni. Kolejorz w „dziesiątkę” nie zdołał już wywalczyć nawet oczka.

Ruben Jurado (Arka Gdynia)
Kolejny z zawodników, który po zagranicznych wojażach powraca na boiska Ekstraklasy. I to w nienajlepszym stylu. Poprzednie spotkania w jego wykonaniu raczej przeciętne, w starciu z Sandecją zaprezentował się słabo. Komentarze na temat nudnego spotkania oraz braku bramkowych sytuacji nie były przypadkowe. Stojący w bramce nowosądeczan Michał Gliwa nie narzekał na nadmiar pracy. Również Ruben Jurado zbytnio mu się nie naprzykrzał. Celność nie należała w tym starciu do największych przymiotów Hiszpana.

Deniss Rakels (Lech Poznań)
Na razie jego powrót do Ekstraklasy nie należy do najbardziej udanych. Odchodził jako pretendent do korony króla strzelców, wracać miał jako co najmniej alternatywa dla Dawida Kownackiego oraz Marcina Robaka. Na razie nie zdołał zdziałać wiele. Nie bez powodu Nenad Bjelica zdecydował się go ściągnąć z boiska. Nie prokurował większego zagrożenia, na skrzydle nie zdziałał właściwie nic. Niewidoczny, skutecznie hamowany przez rywali. Nie bez powodu poznaniacy zagrali w tym spotkaniu na zero z przodu.

Nicki Bille Nielsen (Lech Poznań)
Druga antyjedenastka i drugi raz opisujemy poznańskiego napastnika. Przypadek? Naprawdę się na niego nie uwzięliśmy, żadne z nas nie chowa do Duńczyka urazy. On po prostu na to zasługuje. Słaby występ w starciu z Sandecją powtórzył również w Płocku. Sztuką było znaleźć go w niedzielę na murawie, jeszcze trudniej przy piłce. Pod bramką Seweryna Kiełpina tworzył zerowe zagrożenie. Ani jednego celnego strzału, ani jednej groźniejszej próby. Kibice Kolejorza nie mają z niego uciechy. Wolny, anemiczny i w konsekwencji niewidoczny. Czy wystąpi za tydzień? Biorąc pod uwagę wcale nie lepszą formę Christiana Gytkjaera jest to jak najbardziej możliwe.