https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Artur M. podpalił dom, gdy środku było 7 osób w tym jego 2-letni syn. Ma proces w Krakowie

Artur Drożdżak
Spalony dom w  Skomielnej
Spalony dom w Skomielnej Artur Drożdżak
Prokuratura Rejonowa w Myślenicach skierowała do krakowskiego sądu akt oskarżenia przeciwko 25-letniemu Arturowi M. któremu zarzucono wywołanie pożaru domu w Skomielnej i próbę zabójstwa 7 osób, które znajdowały się wewnątrz budynku. Wśród nich jego była partnerka mężczyzny i ich dwuletni syn. Sprawcy grozi dożywocie.

Z ustaleń śledczych wynika, że w Sylwestra 2017 r. dziewczyna zostawiła mężczyznę, zabrała ich dziecko i zamieszkała z rodzicami. 25-latek nie akceptował jej wyboru, dzwonił codziennie, wysyłał smsy i domagał się, bo do niego wróciła. Przyjeżdżał pod jej dom i do pracy. Wypowiadał też groźby i ostrzegał, że zrobi jej krzywdę i spali dom. Siostra dziewczyny słyszała raz wypowiedź Artura M., że „zniszczy Karolinie życie i ona nigdy się od niego nie uwolni”.

W dniu tragedii pojawił się w miejscu pracy Karoliny Ż. porozmawiali na temat kontaktów z synem i się rozstali. Gdy dzwonił nie odebrała telefony i nie czytała od niego wiadomości. Dziewczyna poszła spać, ale około 2.00 w noc obudziły ją płomienie ogra na taranie przy jej pokoju. Ostrzegła pozostałych sześcioro domowników, którzy w ostatniej chwili zdołali opuścić budynek. Nikt z nich nie ucierpiał, straty materialne oszacowano na ponad 150 tys. zł, zniszczeniu uległ też mercedes, którego na posesji pozostawił jeden ze znajomych gospodarzy. Artur M., z zawodu mechanik, remontową silnik pojazdu. Zniszczenia w aucie wyceniono an 30 tys. zł, oskarżony ma w związku z tym postawiony drugi zarzut.

Okazało się, że po rozmowie z dziewczyną w nocy zamówił taksówkę z Rabki i pojechał pod dom Karoliny. Później podróżował do innych miejscowości. Nad ranem pojawił się w pobliżu spalonego domu i ciotkę Karoliny poprosił, by przekazała jego byłej dziewczynie ”że zabije wszystkich tych, z którymi się spotykała lub spotyka”.
Został zatrzymany o 11.00, nie przyznał się do winy

Biegli wypowiedzieli się,że jest poczytalnym ale ma zaburzenia osobowości. Grozi mu co najmniej 12 lat więzienia, od kwietnia br. pozostaje w areszcie.

Ważnym dowodem w sprawie jest karta pamięci z kamery zamontowanej w taksówce, które zarejestrowała wypowiedzi Artura M. na temat pożaru, które kierował do taksówkarza. Gdy przejeżdżali obok płonącego budynku przyznał mu się, że „to on podpalił, żeby się zjarali i że nie będzie na niego, bo ma alibi”. - Żem podpalił grubo, chyba żem przesadził kołdrę podpa...- odczytano fragment nagrania. Zdaniem biegłego źródło ognia było na tarasie na parterze przy pokoju Karoliny i ogień mógł się rozprzestrzenić od podpalenia pościeli.

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Ja
Proszę zredagować artykuł przed udostępnieniem.Jeszcze raz napisze Pan bzdury to spotkamy się w Sądzie!!!!
B
Bbc
Czy w GK pracują analfabeci ????
PILNIE ZATRUDNIĆ KOREKTORA !!!!!!!!!
Tego się po prostu nie da czytać !!!
G
Gość
Nie mozna poprawnie nazwac. Pierdzielony prymityw i JONTAS wiejski powinien odrazu isc na Monte
i do prysznica. Szukacie matoly sensu co zrobil a nie szukajcie bledow ortograficznych. Bo was wstyd wiesnioki
co robi KRUSOWIEC .
e
edf
no z tego można się uśmiać do łeż albo do ogra na taranie
G
Gorzka prawda
Stawiam browara każdemu, kto znajdzie chociaż jedno zdanie w tekście artykułu napisane poprawnie.
Czyżby w redakcji GK brak dziennikarzy był aż tak dotkliwy, że na ich miejsce zaczęto zatrudniać imigrantów nie znających języka polskiego?
p
philip dick
"obudziły ją płomienie ogra na taranie"
T
TW
Temat poważny, ale literówki się udały!
a
asss
kto to napisał ?? tyle błędów w jednym tekście ??
e
ef
czy tylko mi się żle czyta ten tekst, poziom podstawówki
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska