Trzeba przyznać, że musieliście się sporo napocić, by ostatnio pokonać Zagłębie Sosnowiec 2:1. Rywal postawił naprawdę trudne warunki.
Zgadza się. Sosnowiczanie na pewno nie zasługują na miejsce, które zajmują obecnie (przedostatnie, siedemnaste – przyp. red.). To ciekawy zespół, który chce grać w piłkę, walczy. Postawiliśmy się jednak Zagłębiu, byliśmy od niego bardziej konkretni, konsekwentnie powielamy pewne aspekty w naszej grze, nie było zatem przypadku w naszej wygranej.
W końcówce spotkania rywale mieli sytuację sam na sam z Waszym golkiperem. Dawid Pietrzkiewicz po raz kolejny pokazuje, że jest mocnym punktem Sandecji. A jak wiadomo zespół marzący o sukcesie musi mieć wielkie wsparcie między słupkami. Nie da się bowiem tylko atakować i strzelać gole.
Dawid jest bardzo ważnym elementem Sandecji. Możemy na niego liczyć w wielu sytuacjach. Trzeba się tylko cieszyć z tego, że mamy takiego gościa w naszym zespole. On żyje cały czas boiskowymi wydarzeniami. Zwłaszcza teraz, gdy przychodzi nam grać bez kibiców, Dawida słyszy pół Nowego Sącza, co jest dla nas bardzo pomocne.
Pięknie wygląda ta seria trzynastu meczów bez porażki. Gratulacje.
Nie pozostaje nic innego jak podziękować i zgodzić się z tym twierdzeniem. Gdy notuje się taką serię, od razu lepiej się trenuje, nastroje są pozytywne, inaczej podchodzi się do codzienności. Jest seria, są korzyści. Staramy się być jednak czujni, nie zamierzamy spoczywać na laurach, na tym, co już udało nam się osiągnąć. Jeszcze wiele przed nami.
„Znowu wygrywamy, ale nuda. Brawo zespół, brawo trener” - takiego humorystycznego tweeta zamieścił na swoim profilu Wasz prezes Arkadiusz Aleksander. Widać, że atmosfera w klubie jest wspaniała.
Prezes jest pewnie kolejną osobą, której udzielają się wyniki Sandecji. Na początku tego sezonu nikomu nie było jednak do śmiechu. Chwała trenerowi i nam, że udało się to odkręcić. Solidnie przepracowaliśmy zimową przerwę w rozgrywkach. Jesteśmy dobrze przygotowani pod kątem fizycznym. Można powiedzieć, że obudziliśmy się w odpowiednim momencie.
Staliście się bardzo przewidywalni. Jakie nie zwycięstwo, to remis. Porażkami chyba wystarczająco przejedliście się jesienią.
Daj Boże, żeby było tak jak mówisz w dalszym ciągu. Jesienią, chyba każdy z nas przeżywał tak czarną serię po raz pierwszy. Wiedzieliśmy, że nie możemy tego powtarzać wciąż i wciąż, ale nie było tak łatwo o przełamanie. Nie ma co również kryć, że trener Dariusz Dudek po przyjściu do Nowego Sącza postawił nas na nogi. Już pod koniec tamtej rundy były efekty w postaci punktów.
Do zakończenia sezonu w pierwszej lidze pozostało jeszcze dziesięć kolejek. Do zdobycia jest 30 punktów, a ile z nich padnie łupem Sandecji?
Oby jak najwięcej! (uśmiech) Każda seria kiedyś się kończy. Mamy tego świadomość. Grunt to, by pozostać w tej dyspozycji, w której jesteśmy teraz. Nie ma co gdybać. Patrzymy na każdy najbliższy mecz i nic więcej. Teraz przed nami Widzew Łódź. Chcielibyśmy wygrać.
W najbliższej kolejce zagracie z wielką krajową firmą, Widzewem Łódź. Łodzianie są bliscy awansu do czołowej szóstki ligi. Macie pomysł na tego przeciwnika?
Musimy być dobrze przygotowani pod względem fizycznym. Sztab szkoleniowy łodzian uległ delikatnej zmianie (zwolniono albańskiego trenera Enkeleida Dobiego, którego zastąpił jego asystent Marcin Broniszewski – przyp. red.). Pozostaje znak zapytania w jakim zestawieniu rywale wyjdą na boisko. Ja mogę odpowiedzieć za całą naszą drużynę, nie boimy się siły przeciwnika. Koncentrujemy się na sobie i na tym, by zgarnąć punkty i wypaść jak najlepiej.
Bartłomiej Kasprzak ur. 12 stycznia 1993 roku w Nowym Targu. Łącznie przez trzy sezony reprezentował barwy Widzewa Łódź. Z łodzianami rywalizował zarówno na boiskach Ekstraklasy, Młodej Ekstraklasy, pierwszej a nawet trzeciej ligi. W tych ostatnich rozgrywkach Kasprzak prezentował się jako zawodnik rezerw. Ten obecnie 28–letni pomocnik jest piłkarzem Sandecji Nowy Sącz począwszy od kampanii 2015/2016. W bieżącym sezonie rozgrywek Fortuna 1 Ligi swój pierwszy mecz piłkarz rozegrał w trzeciej kolejce wchodząc na plac gry w 69. minucie spotkania z GKS Tychy (0:2). Od tego czasu w każdym meczu, w jakim przyszło mu grać, wychodził na boisko w podstawowej jedenastce. Ogółem Kasprzak zanotował już 21 meczów ligowych tego sezonu, w których strzelił dwie bramki, ŁKS w Łodzi i Chrobremu w Głogowie. W kwietniu 2019 roku zawodnik borykał się z poważną kontuzją, zerwał więzadło krzyżowe w kolanie. Teraz jak widać wrócił już do pełni sił.
- Idzie wiosna - wraca żużel. Oto najśmieszniejsze MEMY
- Hubert Hurkacz prywatnie. Co robi poza kortem?
- Karolina Małysz wzięła ślub! Wesele z akcentem góralskim
- Krychowiak niczym Jezus, Anglicy klęczą przed Polakami MEMY
- Tylko ci piłkarze zostaną w Wiśle Kraków na przyszły sezon?! KONTRAKTY
- Najpiękniejsze fanki na krakowskich stadionach. Kiedy wrócą na trybuny?
