- Badamy to zdarzenie pod kątem sprowadzenia niebezpiecznego zdarzenia w postaci wybuchu zagrażającego życiu, zdrowiu wielu osób lub mieniu o dużych rozmiarach. Będziemy wyjaśniać, czy procedury podczas pracy z materiałami wybuchowymi zostały zachowane - mówi Jerzy Utrata, prokurator rejonowy w Wadowicach.
Budynek jest oddalony od strefy kamieniołomu o 350 metrów. Przyjmuje się, że bezpieczna granica dla wystrzałów w kamieniołomie to ok. 200 metrów. Dlaczego głaz poleciał o ponad sto metrów dalej, nie wiadomo.
Kamień zrobił dziurę w dachu budynku wielkości 60 na 40 cm, ale zatrzymał się na stropie. Dlatego przebywającym w środku ludziom nic się nie stało. Za to drobne odłamki powstałe przy wybuchu uszkodziły cztery zaparkowane na firmowym parkingu samochody. Dodajmy, że obok kamieniołomu prowadzi często uczęszczana droga powiatowa z Wadowic do Stryszowa.
Spółka "Kamieniołom Barwałd" powstała w 1997 r. Podlega nadzorowi Okręgowego Urzędu Górniczego w Krakowie. Prokuratura zamierza wystąpić o ekspertyzę w sprawie tego zdarzenia do urzędu górniczego.
SPRAWDŹ: Prognoza pogody na sobotę i weekend [WIDEO]
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!