Pojawiające się w rejonie Olkusza i Bolesławia zalewiska, to zjawisko związane z podnoszeniem się lustra wody w dawnym leju depresji, który powstał wskutek odwadniania byłej Kopalni “Olkusz-Pomorzany”. Po likwidacji kopalni pięć lat temu i wyłączeniu pomp woda wraca do swojego naturalnego poziomu. W przypadku zalewiska na południe od Bolesławia, czyli tego za domami przy ul. Głównej woda wcale nie jest naturalna.
Historia zalewiska w Bolesławiu. Bagna, wielka hałda i wielki dół
Tu nigdy takiego jeziora nie było. Według danych Zakładów Górniczo-Hutniczych "Bolesław" w Bukownie to zalewisko ma mieć 6-8 metrów głębokość i 22 hektary powierzchni.

Najstarsi mieszkańcy okolicy pamiętają, że w miejscu, gdzie teraz tworzy się zalewisko, kiedyś były mokradła, ale w suche lata można było je przejść. W czasie II wojny światowej miał tu wodować uszkodzony niemiecki samolot. W latach 70. była tu wielka hałda odpadów po wydobyciu rud cynku i ołowiu z kopalni ZGH "Bolesław". Potem hałdę wywieziono i zaczęto wydobywać piasek do podsadzania wyeksploatowanych wyrobisk górniczych i w ten sposób powstało szerokie na kilkaset metrów wyrobisko. W ostatnich latach zarosło sosnami i w niecce był po prostu las. Ludzie chodzili tu m.in. zbierać grzyby.
Pierwsza woda
- We wrześniu właśnie tam poszłam, za dom, do lasu na grzyby, ale szybko wróciłam. Było mokro, miejscami pomiędzy drzewkami porobiły się jeziorka. To wtedy się zaczęło - opowiada jedna z mieszkanek Bolesławia.
W najgłębszych miejscach jest już ok. 3-4 metrów wody. Do maksymalnego poziomu brakuje jeszcze 3-4 metrów.
Na terenie, który ma zająć woda, kończy się wycinka drzew. Koparki wyciągają jeszcze korzenie. Nie udało się jednak usunąć drzew w najgłębszym miejscu, czyli koło zalanej obwodnicy.
Sosny jeszcze są tam żywe, ale zaczną usychać i ich kikuty będą tak stać w wodzie dopóki się nie połamią. Jak tłumaczy Tomasz Wójcik, rzecznik ZGH "Bolesław", wystąpili o zgodę na wycinkę drzew do Gminy Bolesław, jeszcze gdy wody nie było, ale urzędnicy tak długo zwlekali z decyzją, że nie dało się już wjechać w grząski teren.
Ryby będą łowić z tarasów?
Zygmunt Kosmo, jeden z mieszkańców z ul. Głównej w Bolesławiu na drzewie tuż za płotem swojej posesji zrobił opaskę, która oznaczył, gdzie jest poziom 7,5 metra od dna zalewiska.


- I oby ta taśma nigdy nie została zalana - mówi mężczyzna. Inaczej nie tylko jego posesja będzie pod wodą, ale także piwnice domu.
Mieszkańcy domów przy ul. Głównej, którzy za "plecami" mają tworzące się zalewisko, są pełni niepokoju o przyszłość. Nie wiedzą, jak długo woda się będzie podnosić i jakiego poziomu sięgnie.
- Wody przybywa w oczach. Są dni, że było to nawet 2 cm na dobę - opowiada Michał Chojnowski, który z rodziną mieszka nad przyszłym jeziorem.
On z kolei rosnący poziom wód "bada" metrowymi palikami. Te, które wbił jako pierwsze, dawno już zatonęły. Na podwórku za domem Chojnowscy mają różne zabudowania, garaż, szopy, plac zabaw dla dzieci. - Może to ocaleje? - pyta z nadzieją mama Michała.
Kiedyś podobno wodę z mokradeł odprowadzał rów, ale dawno śladu po nim nie ma. Okolica mocno się zabudowała.
Michał Chojnowski widzi też plusy sytuacji.
- Może za kilka lat, jak to wszystko się uspokoi, to będziemy mieć własny kawałek linii brzegowej. Blisko będzie na ryby - śmieje się.
Z najnowszych obserwacji wynika, że woda podnosi się ok. 2 cm na tydzień. Nie wiadomo, z czym jest to związane. Raczej nie jest to koniec tworzenia się zalewiska, a susza hydrologiczna spowodowana brakami deszczy.
