W rozmowie w Programie Pierwszym Polskiego Radia gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca sił lądowych i wiceszef MON, pytany był między innymi o użycie przez Rosjan zabronionej przez prawo międzynarodowe amunicji kasetowej. Jego zdaniem, Rosjanie nie cofną się przed dalszym korzystaniem z tej broni. - To jest straszna broń, która wyniszcza, zabija, wypala, zasysa. Dlatego jest zakazana - zaznaczył.
Dopytywany, czemu Ukraińcy nie atakują konwojów, które jadą na Kijów, skoro mogliby powstrzymać je z powietrza, ocenił, że być może wyczerpali już środki, którymi mogliby to zrobić.
- Wydaje się, że Ukraińcy nie mają teraz możliwości, żeby atakować konwoje z powietrza. Być może wyczerpali już zapasy środków, które mieli, a może po prostu czekają na lepszy moment. Oby czekali na lepszy moment - podkreślił.
Odniósł się również do pomocy militarnej, którą otrzymują Ukraińcy. Zaznaczył, że przekazane przez UE samoloty muszą mieć kogoś, kto będzie nimi sterował. - W przypadku wojny na samolot musi być dwóch pilotów. Powinni mieć 140 pilotów, jeśli UE dostarczyła im 70 samolotów. Czy tyle mają? Nie wiem - przyznał.
Odniósł się także do doniesień, że Białoruś czynnie wesprze Rosję w wojnie na Ukrainie i wyśle wojska do walki.
Wojsko białoruskie nie ma motywacji, żeby bić Ukraińców. Nigdy Białorusini nie chcieli bić Ukraińców. To będzie mało efektywny związek taktyczny - ocenił gen. Waldemar Skrzypczak.
