- Mistrzostwa świata są dla mnie nieudane, jestem zawiedziona - nie ukrywa Kamila. - Bardzo trudno było mi pozbierać się przede wszystkim po sprincie, bo w nim liczyłam na swoje możliwości, mierzyłam w dobry rezultat.
58. miejsce. A potem 84. w biegu długim. - Forma biegowa jest naprawdę wysoka, ani nie przeszkadza mi wysokość, na jakiej położone są te trasy (ponad 1600 m n.p.m. - przyp.). Tego nie odczuwam w nogach. Ale odczuwam to, co dzieje się na strzelnicy. To, że wiatr tak bardzo kręci. Nie potrafiłam sobie z tym radzić. Nie wyszło, ale ja się nie poddaję, walczę dalej. Wiem, że kiedyś jeszcze coś pokażę - mówi pewnym głosem Żuk.
Nastrój poprawiła sobie w czwartek, pierwszy raz startując - w duecie z Andrzejem Nędzą-Kubińcem - w supermikście. Zajęli 18. lokatę, Kamila strzelała lepiej niż w poprzednich konkurencjach. - Cieszę się, że zaryzykowałam. Udowodniłam sobie, że tamte występy to były wpadki.
W klasyfikacji Pucharu Świata jest 31., wyprzedza ją tylko jedna młodsza biathlonistka. - Co by się nie wydarzyło, ten sezon już jest dla mnie udany i będę z niego zadowolona, bo zrobiłam ogromny postęp i w biegu i strzelaniu. Tak, są wpadki, skoki góra - dół, ale taki jest biathlon - komentuje Żuk. - Wiem, że inne zawodniczki pokazują, że da się utrzymywać wysoką formę, ale ja jestem młodą zawodniczką i muszę się jeszcze sporo nauczyć, żeby być tam, gdzie te najlepsze.
W szybkości pokonywania trasy na nartach już potrafi być jedną z nich. - To naprawdę mobilizujące, bo wiem, że nie wszyscy mogą popisać się takim biegiem. Ja to mam i cieszę się, dlatego muszę dać jeszcze więcej od siebie, żeby poprawić strzelanie.
W sobotę ostatni występ Kamili w Anterselvie, w sztafecie. Mistrzostwa świata w Południowym Tyrolu zakończą się w niedzielę, w biegu ze startu wspólnego z udziałem jednej Polki -Moniki Hojnisz-Staręgi.
MŚ w biathlonie. W Anterselvie przebudzili się Polacy. "Była...
Monika Hojnisz-Staręga: Złość jest w dalszym ciągu, ale już ...
