Oto treść listu.
Nie wszystkie szkoły i instytucje dostały bilety (mimo złożonego wniosku). Stowarzyszenie, które prowadzimy, nie dostało (prowadzimy sekcję piłki nożnej), więc postanowiliśmy udać się po bilety pod Wawel.
O 6 rano stali tam już dwaj wysłani przeze mnie wychowawcy po to, bym ja z dzieciakami mógł dojść do nich między 8.00 a 9.00. Poinformowali nawet stojących za nimi, że będzie taka sytuacju. I było ok.
O 8 dowiedziałem się, że kolejki nie ma i nie wiadomo, co się dzieje. Ale przyjechaliśmy, i co zobaczyły dzieci? Bałagan, przekleństwa, przepychanki, kilka monologów w stylu: Legia to stara k…, bądź hasło grupowe: J… PZPN.
I tak do 10.30... Więcej nie chciało nam się czekać. Przyłączam się do czyjejś wypowiedzi, że trzeba było wszystkie bilety dać dzieciom. Sam próbowałem stać jeszcze raz w kolejce z dziećmi i wychowawcami ok. 10.15.
Ale widząc pchającego się obok mnie Pana, który miał już tych biletów w kieszeni 6 lub osiem stwierdziłem, że nie ma to sensu. Teraz BEZPŁATNE wejściówki są sprzedawane za konkretna kasę. A całej reszcie w tym dzieciakom, pozostaje siedzieć przed TV.
Młodzi są przecież, mają jeszcze czas, kiedyś zobaczą jakiś trening lub mecz na żywo. Żal mi również rodziców z dziećmi, którzy stali niedaleko nas z kocami, śpiworami... I również nie dostali biletów...
Sławek Swornik