Przez dwa lata rodzice maluchów z placówki w Bolęcinie (gm. Trzebinia) bezskutecznie alarmowali jej dyrekcję o niebezpieczeństwach czyhających na dzieci na tym na placu zabaw.
Zwracali uwagę na stare, pogniłe elementy urządzeń, wystające drzazgi z huśtawek, ostre pręty w ogrodzeniu.
Po artykule w „Gazecie Krakowskiej” sprawą błyskawicznie zajął się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Chrzanowie.
- Przeczytałem tekst i od razu ruszyliśmy na miejsce. Plac zabaw trzeba było szybko zamknąć. Nie wiem, jak dzieci mogły się bawić w takich warunkach - mówi powiatowy inspektor Piotr Rusek.
Dodaje, że w środę placówka otrzymała ustny zakaz wstępu na teren placu zabaw. Lada dzień otrzyma pisemne wytyczne. - Dzieci nie mogą tam wchodzić, bo to grozi tragedią- zaznacza Rusek. W minioną środę Grażyna Łuczak, dyrektorka przedszkola w Bolęcinie, na łamach „Gazety Krakowskiej” obiecywała, że po raz kolejny spotka się z burmistrzem Trzebini, by go przekonać o konieczności doinwestowania placu. - Tutaj zwykły remont nie wystarczy. Trzeba usunąć stare urządzenia, wyrównać teren i postawić nowy plac zabaw - przyznała Grażyna Łuczak.
W tym samym dniu wiceburmistrz trzebińskiej gminy, Jarosław Okoczuk, twierdził, że nic nie wiedział o problemach placówki.
Zapewniał, że powoła specjalną komisję, która wybierze się na miejsce. O pieniądzach na remont nie mówił. Chęć pomocy wykazała za to Magdalena Gołdzińska, nowa szefowa Fundacji Wesoły Smoczek z Bolęcina.
Chce sfinansować roboty ziemne tak, by gmina miała na głowie już tylko zakup urządzeń.