Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bolesław. Więźniowie robią remonty. To zysk dla gminy

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Ponikowska
Dzięki pracownikom z zakładów karnych gminy mogą zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Obecnie z takiej siły roboczej w Małopolsce zach. korzysta tylko pięć gmin i starostwo wadowickie.

Gmina Bolesław zaoszczędziła już kilkadziesiąt tysięcy złotych, dzięki temu, że wykorzystuje do pracy więźniów z Zakładu Karnego w Trzebini. Od początku kadencji obecnego wójta wyremontowano już w ten sposób 14 obiektów, m.in. przedszkola, szkoły, remizy, domy wiejskie, oczyszczalnię ścieków, bolesławski urząd. W piętnastym, Domu Wiejskim w Małobądzu, prace trwają.

Tylko na wykonanym niedawno remoncie Gminnej Biblioteki Publicznej w Bolesławiu gmina zaoszczędziła ok. 13 tys. zł. Koszt kosztorysowy opiewał na kwotę prawie 33 tys. zł. Rzeczywiste koszty według wyliczenia dyrektora obiektu wyniosły niecałe 20 tys. zł. - Skazani remontowali również wnętrza dworków w Bolesławiu i Krzykawce, które są wpisane do rejestru zabytków. Tutaj efekty finansowe były jeszcze bardziej widoczne, gdyż prace w takich obiektach są znacznie droższe - podkreśla Krzysztof Dudziński, wójt Bolesławia.

Szef gminy jest bardzo zadowolony z efektów. - Podczas prac prowadzonych przez skazanych mamy ciągły monitoring wykonywanych prac. Możemy w każdym momencie zwiększyć zakres obowiązków bez drastycznego wzrostu ceny. Wizualizacja pomieszczeń jest wynikiem naszych przemyśleń, nie zatrudniamy projektantów - podkreśla wójt.

Gmina nie płaci więźniom, a jedyny koszt jaki musi ponieść to opłata za przywiezienie i odwiezienie pracowników. badania lekarskie i ewentualnie zafundowanie im obiadu.

Początkowo dyrektorzy remontowanych w ten sposób placówek mieli obawy, czy pomysł wójta się sprawdzi. Okazuje się, że skazani świetnie znają się na budowlance. I mimo iż nie dostają za swoją pracę ani grosza, to i tak dla nich nagroda za dobre sprawowanie. - Jest okazja, żeby wyjść do ludzi, żeby wyrwać się zza krat choć na chwilę - podkreśla jeden z więźniów.

Uczą się nowych rzeczy, sumiennej pracy, właściwego nawiązywania i utrzymywania kontaktów międzyludzkich. - Pozwala im to być lepiej przygotowanym do powrotu do społeczeństwa, być lepszym człowiekiem, sąsiadem - zaznacza Paweł Marchajski, rzecznik prasowy z Zakładu Karnego w Trzebini.

Na terenie Zakładu i poza jego obrębem pracuje blisko 70 proc. skazanych. Codziennie prawie 90 osadzonych opuszcza mury więzienia i udaje się do pracy. Ich dniówka trwa zwykle od godz. 7 do 17. Wykonują w tym czasie różne prace porządkowe takie jak sprzątanie, grabienie liści, koszeniu trawy lub prace remontowe i budowlane polegające m.in. na flizowaniu, malowaniu, wykonywaniu gładzi, tynkowaniu, wykańczaniu wnętrz. Zakres prac możliwych do zrealizowania ustala samorząd.

Jak podkreśla Paweł Marchajski, proces kierowania skazanych do zatrudnienia poza murami więzienia składa się z kilku etapów, dlatego nie ma obaw że taka osoba może być zagrożeniem. Więźniowie są obserwowani od pierwszego dnia osadzenia. Zbierane są dodatkowe informacje takie jak opinia środowiskowa, wywiad kuratorski. Wychowawcy prowadzą rozmowy z rodzinami skazanych, aby lepiej ich poznać. - Jeśli nie pojawią się żadne niepokojące informacje, mogą zostać kandydatami do zatrudnienia na posiedzeniu komisji penitencjarnej, która opiniuje propozycję. Dopiero wtedy dyrektor podejmuje ostateczną decyzję - wyjaśnia Paweł Marchajski. W międzyczasie skazani biorą udział w kursach zawodowych.

Mimo plusów takiego rozwiązania niewiele samorządów z Małopolski zach. korzysta z pracy więźniów. Z trzebińską placówką mają podpisane umowy tylko trzy gminy - Bolesław, Klucze i Trzebinia, a z Zakładem Karnym w Wadowicach - Urząd Gminy z Wadowic, Andrychowa i Starostwo Powiatowe w Wadowicach.

- Dla naszej gminy takie prace wykonują dłużnicy w ramach odpracowania długów. Chodzi o drobne prace remontowe w budynkach użyteczności publicznej - wyjaśnia Michał Latos z Urzędu Miasta i Gminy w Olkuszu. - Prac poważnych nie można zlecać więźniom, gdy konieczna jest odpowiednio wysoka jakość wykonania, gwarancja itd - zwraca uwagę.

Agnieszka Rembiecha, dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego w Libiążu przyznaje z kolei, że to ciekawy pomysł. - Sprawa warta jest przeanalizowania. Na pewno sprawdzę, na czym to dokładnie polega - obiecuje.

ZOBACZ TAKŻE: Policja radzi, jak zapobiegać kradzieżom samochodów

źródło: naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska