https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje lekarzy. Cudzoziemcy nas uleczą? Tak, ale tylko częściowo

Dorota Stec-Fus
Deficyt lekarzy to największy problem w szpitalach powiatowych. W dużych miastach jest lepiej
Deficyt lekarzy to największy problem w szpitalach powiatowych. W dużych miastach jest lepiej Fot. Piotr Warczak
Zdrowie. Dramatyczny brak lekarzy prowadzi do katastrofy! - ostrzegają dyrektorzy szpitali i domagają się „importu” medyków ze Wschodu.

Brak lekarzy praktycznie wszystkich specjalności to - obok niewystarczającego finansowania - główna przyczyna ograniczeń w dostępności do leczenia, a tym samym niższej jego skuteczności.

Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w Polsce na 1000 mieszkańców mamy zaledwie 2,2 lekarza, podczas gdy unijna średnia wynosi prawie czterech. Ponadto 20-25 procent polskich medyków to emeryci, którzy w każdej chwili mogą przestać pracować.

Resort chce złagodzić wymogi nostryfikacyjne
Chcąc zapobiec katastrofie, resort zdrowia zaczął szukać możliwości złagodzenia wymogów, które lekarze ze Wschodu, chcący pracować w polskich szpitalach, muszą spełnić. Konieczność nostryfikacji dyplomu, zdanie bardzo trudnego Lekarskiego Egzaminu Końcowego oraz równie ciężkiego egzaminu z języka polskiego, dla wielu obcokrajowców okazuje się barierą nie do przebrnięcia. Do egzaminu z języka polskiego - przeprowadzanego przez Naczelną Radę Lekarską - przystąpiło w 2017 roku 245 cudzoziemców, spośród których 187 osób zdało, 58 oblało.

Jedna z rozważanych w resorcie możliwości - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - przewiduje zwolnienie medyków ze Wschodu ze sporej części obowiązków nostryfikacyjnych i przerzucenie odpowiedzialności za ich pracę na szpitale, które zdecydowałyby się obcokrajowców zatrudnić. - To dobry pomysł - nie kryje zadowolenia Waldemar Stylo, dyrektor szpitala w Chrzanowie. W jego ocenie nostryfikacja to przeżytek.

- Weryfikuje ona tylko wiedzę teoretyczną, a przecież najważniejsze jest doświadczenie. Na początku cudzoziemiec pracowałby pod okiem naszego specjalisty i po pewnym czasie mógłby rozpocząć samodzielnie pracę - zauważa Stylo.

Zastrzega jednak, że przyjmowałby tylko praktyków z co najmniej 10-letnim stażem zawodowym i do tego nie wszystkich specjalności. Bałby się wziąć odpowiedzialność za pracę np. neurochirurga. Obecnie w chrzanowskiej placówce pracuje kilku lekarzy spoza Wspólnoty ze znostryfikowanymi dyplomami i zdaniem dyrektora radzą sobie bardzo dobrze.

Deficyt lekarzy to największy problem właśnie dla placówek powiatowych. Jest ich tam znacznie mniej niż w dużych miastach i - jak podkreślają szefowie szpitali - windują stawki zarobków do niebotycznych, jak na możliwości szpitalnych budżetów, kwot. Niektórzy dyrektorzy mówią wręcz, że stawianie przed cudzoziemcami tak wysokich wymagań jest w interesie polskich medyków, którzy wobec braku konkurencji mogą stawiać warunki.

Samorząd lekarski i eksperci kategorycznie przeciwni zmianom

Ale Naczelna Izba Lekarska (NIL), której ustawowym obowiązkiem jest sprawowanie pieczy nad sumiennym wykonywaniem zawodu, kategorycznie sprzeciwia się wszelkim próbom złagodzenia kryteriów dla cudzoziemców.

- W krajach UE studia medyczne prowadzone są według określonych standardów, wiedza absolwentów jest zatem porównywalna. Ale u naszych wschodnich sąsiadów system kształcenia jest nieprzystawalny do naszego. Czy chciałaby pani leczyć np. swoje dziecko u pediatry po zaledwie trzech latach nauki? - pyta retorycznie Maciej Hamankiewicz, prezes NIL. U nas musi on najpierw ukończyć 6-letnie studia medyczne i potem uczyć się jeszcze 5 lat w trakcie specjalizacji.

Hamankiewicz zaznacza równocześnie, że w obecnym systemie nostryfikacyjnym są potrzebne zmiany czysto formalne, które powinny pomóc zdającym. - Egzaminy, prowadzone według indywidualnie ustalanego programu przez każdą z ośmiu uczelni, należy ujednolicić bądź wskazać do tego zadania jedną z nich. Trzeba też obniżyć opłaty za egzaminy. Na niektórych uczelniach są one stanowczo za wysokie - zaznacza prezes.

Eksperci jednoznacznie opowiadają się po stronie NIL. - Standardy kształcenia lekarzy na Wschodzie różnią się od naszych bardzo wyraźnie. To dobrze, że samorząd lekarski stoi na straży bezpieczeństwa polskich pacjentów - nie wątpi Rafał Janiszewski, ekspert ds. szpitalnictwa. W ramach szukania złotego ośrodka proponuje nostryfikację dwustopniową. Po zaliczeniu pierwszego stopnia lekarz mógłby w szpitalu wykonywać pewne czynności, przygotowując się równocześnie do kolejnego egzaminu.

Również dr Jerzy Gryglewicz chwali NIL za nieustępliwość. Równocześnie podkreśla, że oczekiwania dyrektorów szpitali uważa za jak najbardziej racjonalne, bo cudzoziemcy pomogą im zapewnić obsadę w szpitalach i - co niezwykle ważne - są znacznie tańsi. - Musimy jednak utrzymać standardy leczenia - podkreśla ekspert. W jego ocenie, jedyną skuteczną metodą jest możliwie najszybsze uruchamianie studiów medycznych na kolejnych uczelniach, co właśnie ma miejsce.

Obecnie prawo wykonywania zawodu w Polsce posiada 1142 lekarzy cudzoziemców w tym najwięcej z Ukrainy (314), Białorusi (138) i Niemiec (83). Zagranicznych stomatologów mamy 551 w tym najwięcej z Ukrainy (72), Niemiec (59) i Białorusi (35). Ilu jednak pracuje ich w Polsce? Tego nie wiadomo, bo - jak zauważa Gryglewicz - spora ich cześć po uzyskaniu u nas prawa wykonywaniu zawodu na terenie UE wyjechała lub wkrótce wyjedzie na Zachód.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by każdy kraj zaspokajał swe potrzeby w zakresie kadry medycznej samodzielnie. Sprowadzanie jej z ubogich krajów, gdzie kształcenie lekarzy kosztuje najwięcej i brakuje ich w stopniu katastrofalnym jest - w ocenie WHO - niemoralne. - Widać to na przykładzie Syrii, którą kraje Europy - pod pozorem pomocy potrzebującym - wydrenowały z elit, między innymi z lekarzy. A są oni najbardziej potrzebni na miejscu - podkreśla Gryglewicz.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Co Ty wiesz o Krakowie? (odc. 44)

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
Student
Czytanie tych wymysłów autora spoza środowiska medycznego może wprowadzić osobę w błąd. Na uczelniach nie będących w UE np. Ukraina trafiają osoby nie potrafiące dostać się na kierunek lekarski w trybie stacjonarnym( pisanie matur z biologii, chemii i fizyki na +85%) oraz niestacjonarnym, gdzie progi są trochę niżesz jednak student musi za studia płacić(+75%). Osoby wybierające drogę na skróty i idące na uczelnie ukraińskie zdaje sobie sprawę z panującego tam poziomu zarówno rekrutacji jak i samych studiów. Jedynym wymogiem decydującym o przyjęciu na studia jest posiadana ilość pieniędzy, która liczona jest w dolarach.Nie ważne czy kandydat ma napisaną maturę na marne 30% z wymienianych wcześniej przedmiotów, czy jak w niektórych przypadkach nawet do nich nie przystępował, po uiszczeniu odpowiedniej opłaty ma zapewnione miejsce. Po dostaniu się i przejściu "trudnych" 2 lat przedmiotów nieklinicznych(anatomia, fizjologia, biochemia, parazytologia i wiele innych) których zaliczenie polega na dostarczeniu profesorowi 100$ za ocenę 3, lub 300$ za 4 student kierowany jest na bloki kliniczne. Niestety tutaj moja wiedza się kończy, ponieważ po roku na Ukrainie zrezygnowałem ze studiowania, nie mogłem odnaleźć się w tym świecie.Pozostaje tylko się domyślać, że sprawy mają się podobnie. Poprawiłem maturę i aktualnie jestem studentem polskiej uczelni dzięki czemu mogę wskazać jak wielkie są różnice w poziomie edukacji. Wielu moich kolegów którzy pokończyli tam studia ma problem z nostryfikacją dyplomu z prostej przyczyny jaką jest brak wiedzy medycznej. Średni wiek osoby kończącej medycynę w Polsce wynosi ok 27 lat, gdzie przez następne 6 bierze udział w specjalizacji, gdzie na Ukrainie nie jest rzadkością osoba mająca 29 lat i 2 specjalizacje. Jako student kierunku lekarskiego apeluję o utrzymanie aktualnego poziomu nostryfikacji dyplomów, który jest de facto odzwierciedleniem wiedzy jaką polski lekarz powinien posiadać. Osoby trafiające do szpitala powinny mieć świadomość w jakie ręce mogą trafić, a może się zdarzyć, że nie będą w stanie zareagować na lekarza jaki jest przypisany do naszej operacji i wtedy może być za późno.
Student 4 roku Uniwersytetu medycznego w Lublinie
r
rezydent
Pragne dochodowej specjalizacje najlepiej urologii, potem mieszkanie, SUV. Odpowiadają mi kontrakty 200 godzin i dyżury po których mam, jak mówią zawistni, zmęczone oczka, ale wyjdziesz z dyżuru za 2 tys.? chyba na inny.
G
Gość
Proszę mi przypomnieć czy w Polsce są studia płatne na medycynie czy bezpłatne.. Prosze mi przypomnieć czy w Polsce się płaci za studia na medycynie..czy też bierze się na nie kredyt tak jak w USA.. Ile kosztuje Polskę wykształcenie lekarza, koszty Akademii Medycznej przez 6 lat.. Kredyt się spłaca prawda ? Ale jak się ma bezpłatną medycyne, architekture, prawo.. to bije po deklu np.rezydentom.. A uczyć się i zdawać egzaminy to każdy student medycyny w USA musi i to na dobrą ocenę jak chce pracować w klinice w Bostonie.. Komu ktoś robi łaske, że Polsce, że się uczy, mamie, tacie, którzy go utrzymują.. I to są całe koszty ich studiów.. a nie kredyt spłacany przez 20 lat..
M
MD
Wielu IMG’s (International Medical Graduates)-czyli lekarzy mających dyplomy spoza USA lub Kanady- ma duże trudności ze zdaniem USMLE Step 2-CS( Clinical Skills)-’umiejętności klinicznych’ .W czasie tego 8 godzinnego egzaminu kandydat musi zbadać 12 ’standartowych’ pacjentów. Egzaminatorzy oceniają zdolności gromadzenia informacji od pacjentów, badania pacjentów i KOMUNIKACJI z pacjentem.
R
Rudy z Budy
A ty bys chcial aby na podstawie skończenia Akademii Medycznej w Lublinie dali ci papiery bez egzaminu na wykonywanie zawodu lekarza w USA. Problem w tym ze byc moze w Polsce uczą do rze teorii, z praktyka juz gorzej bo brak nowoczesnych technologii, a najgorzej z podejściem do pacjenta ktorgo lekarze w Polsce traktują z gory jako głupka ktory tylko przeszkadza. Polscy lekarze sa po prostu chamscy i ordynarni bo tak ich nauczono. Nie wspomnę o problemie łapownictwa ktory w USA nie istnieje a jest na porządku dziennym w Polsce.
Tak wiec i. wiecej USMLA i CS.W tym lepiej dla konowałów z Polski i dla pacjentow w USA.
G
Gość
Trochę gorzej traktują polskich lekarzy np w USA. Dotyczy to zresztą wszystkich lekarzy którzy mają obce dyplomy lekarskie.Obojętnie czy UJ,Lublin,Norymberga itp.
Jeśli chcą w Stanach praktykować muszą zdać 4 egzaminy USMLE Steps 1-3 oraz praktyczny USMLE Step 2 CS.W porównaniu z nimi polski teoretyczny egamin LEK to mała pestka.Nie wspominam już o egzaminie praktycznym.
Amerykanie nie uznają także żadnych polskich specjalizacji.
B
BJ
Wy deb.le z wszystkich partyjek po kolei - wszyscy wam uciekną bo nikt normalny nie chce być niewolnikiem. Zostaniecie z pociotkami urzędniczymi i całą masą imigrantów. Wtedy sobie stworzycie raj, durnie.
z
z Michalkowic
Mysle ze gorsimsa Ukraińcy bo oni nam na Wolyniu taka wiwisekcje zrobili ze nawet najlepszy chirurg nie potrafiłby tak pociąć człowieka. Ściągali z ludzi skore na żywca, odcinali piłami i siekierami kończyny, rozcinali brzuchy brzemiennym kobietom i wyciągali male dzieci ktore pozniej palili w ogniskach i jedli.
Arabi w sumie nie lepsi ale tylko odcinają glowy i pala żywcem.
t
trutty
Przyjdzie taki Ukrainiec i utnie ci lewa noge zamiast prawej, bo sie niby pomylił i co mu zrobisz? Ja bym tam nigdy nie poszedł do ukraińskiego lekarza. W Zakopanym w pogotowiu jezdzi ponoc jakis Arab lekarz. Słyszałem ze okropnie traktuje kobiety bo u nich kobieta to gorzej niz pies. W sumie nie wiadomo co gorsze, Ukrainiec czy Arab.
R
Rudy z Budy
A skad moge miec pewność ze ukraiński lekarz nie zrobi mi Wołynia na stole operacyjnym kiedy bede pod narkoza i nie bede mogl sie bronic i z ńim walczyc?
g
gosc
Jeśli np Ukraiński lekarz zrobi nostryfikację dyplomu i zda egzamin z języka polskiego to nie widzę problemu.
Ale tylko pod takimi warunkami w innym wypadku nigdy. Aż strach się bać idą do takiego lekarza, to nie weterynarz !!!!!!
h
ho !
"..i dalej możemy się cieszyć doskonałą opieką medyczną" - dowcip roku.!!
p
pan janusz
przecież polska służba zdrowia słynie z tego, że jest najlepsza na świecie. Kiedyś ktoś chciał ją zreformować, ale podniósł się słuszny krzyk we wszystkich mediach, bo przecież po co reformować coś doskonałego. Na szczęście kolejne rządy zlikwidowały te bezsensowne reformy, i dalej możemy się cieszyć doskonałą opieką medyczną.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska