Kiedy brzescy strażacy dotarli na brzeg jeziora w Czchowie okazało się, że lodu jest tak dużo, że niemożliwe było dotarcie do psa łodzią.
- Równocześnie jednak jego grubość nie pozwalała na bezpieczne poruszanie się po nim - dodaje st. kpt. Jacek Ryncarz, zastępca Dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej brzeskiej straży pożarnej.
Strażacy ubrali się więc w specjalne skafandry do pracy w wodzie i na desce lodowej przesuwali się do psa centymetr po centymetrze. Do pokonania mieli ok. 50 metrów.
- Po dotarciu do czworonoga musieliśmy go oswoić, bo zamiast ciepłego przywitania, zaczął warczeć. Szybko zmienił jednak zdanie i dał się wziąć na ręce - dodaje Ryncarz.
Pies to kundelek o jasnobrązowej sierści. Właściciel proszony jest o kontakt z urzędem gminy w Czchowie.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!