W półfinałowej walce, która dziś odbyła się w hali AWF, tarnowianin przegrał na punkty z Estończykiem Alanem Volosatuhem.
- Brakowało mi agresji. Niestety, ja wpadam w sportową furię dopiero wtedy, gdy rywal dominuje na ringu. Estończyk dobrze walczył, bardzo na mnie napierał. W pierwszej rundzie powalił mnie w klinczu, ale uczynił to przez biodro, co jest niedozwolone, dlatego sędzia go upomniał - mówił Partyka po walce.
Estończyk wygrał zasłużenie. Był aktywniejszy, groźniej atakował. Tarnowianin na początku trzeciej rundy rzucił się do ataku, ale jego impet nie przyniósł mu powodzenia.
Partyka pilnie trenował przez ostatnie miesiące. Był na zgrupowaniach w Węgierskiej Górce, trenował nawet podczas wakacyjnego, prywatnego pobytu w Chorwacji.
W maju w Malezji podopieczny trenera Rafała Króla został wicemistrzem świata. W finale przegrał z Australijczykiem. Przed pojedynkiem na rozgrzewce wybił sobie dwa palce w ręce. Walczył ambitnie, ale sędziowie wskazali na jego rywala.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!