Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brożek: nogi nikomu się nie ugną

Rozmawiał Bartosz Karcz
- W kadrze na mistrzostwa Europy są piłkarze, którzy z presją muszą sobie radzić codziennie. Trójka z Dortmundu w każdym meczu u siebie gra przy 80 tysiącach ludzi. Wojtek Szczęsny to samo ma w Arsenalu Londyn. Każdy z nas wie, co to znaczy grać przy pełnych trybunach i nikomu nie ugną się nogi tylko dlatego, że ryknie kilkadziesiąt tysięcy gardeł - mówi piłkarz reprezentacji Polski, Paweł Brożek.

Czujecie już w pełni rosnącą gorączkę przed piątkowym startem mistrzostw Europy?
Nie da się od tego uciec. Doskonale zdajemy sobie sprawę, jaka odpowiedzialność spoczywa na naszych barkach. Wiemy, jak mocno na nas liczą wszyscy w Polsce.

Pan już miał okazję grać w mistrzostwach świata. Można porównać to, co czuł Pan przed mundialem w Niemczech z tym, co odczuwa Pan teraz?
W jakim stopniu na pewno, ale teraz ciśnienie jest jeszcze większe, bo gramy u siebie. To rzeczywiście jest coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Ja mam tylko nadzieję, że doświadczenie z Niemiec czy z mistrzostw Europy sprzed czterech lat teraz zaprocentuje. Mam na myśli podejście do pierwszego meczu. Wszyscy wiemy, jak to się wtedy skończyło. Był nadmuchiwany balon, a później wielki huk. Dlatego teraz musimy koniecznie wygrać z Grekami. Trzeba ten mecz rozegrać jednak z głową. Przestrzegałbym przede wszystkim przed hurraoptymizmem. Grecy to nie jest słaby zespół i ten mecz na pewno nie będzie dla nas spacerkiem.

Presja będzie ogromna. Jak poradzicie sobie z tym, żeby ją udźwignąć?
W kadrze na mistrzostwa Europy są piłkarze, którzy z presją muszą sobie radzić codziennie. Trójka z Dortmundu w każdym meczu u siebie gra przy 80 tysiącach ludzi. Wojtek Szczęsny to samo ma w Arsenalu Londyn. Każdy z nas wie, co to znaczy grać przy pełnych trybunach i nikomu nie ugną się nogi tylko dlatego, że ryknie kilkadziesiąt tysięcy gardeł. Jeśli już, to taki doping podziała na nas mobilizująco. Od tej strony dla mnie nie ma najmniejszego problemu.

Dużo już wiecie o piątkowym rywalu?
Coraz więcej. Można powiedzieć, że Greków poznajemy od ogółu do szczegółu. Najpierw była mowa ogólnie o ich taktyce, a teraz z każdym dniem dostajemy coraz więcej informacji. Będziemy mieli ich rozpracowanych w najdrobniejszych szczegółach. Każdy dostanie pełną informację na temat poszczególnych zawodników. Od tej strony nie zostało nic zaniedbane. Na dzisiaj mogę powiedzieć, że Grecja to bardzo niewdzięczny rywal. Taki, który potrafi bardzo dobrze zabezpieczyć się w obronie i któremu trudno strzela się bramki.

W takiej sytuacji receptą mogą być stałe fragmenty gry. Przygotujecie Grekom jakieś niespodzianki w tym względzie?
Stałe fragmenty we współczesnym futbolu rzeczywiście odgrywają bardzo ważną rolę. Przygotowujemy się do tego elementu, zresztą nie tylko jeśli chodzi o rozwiązania w ataku, ale również w obronie. Wiadomo przecież, że Grecy potrafią dobrze wykonywać rzuty wolne i rożne. A jeśli chodzi o niespodzianki z naszej strony to zapraszam do oglądania meczu w piątek...

A Pan jak się czuje przed startem Euro? Wygląda na to, że w klasyfikacji napastników reprezentacji spadł Pan na trzecie miejsce. Wyprzedził Pana Artur Sobiech.
Nie przesądzałbym sprawy, bo rywalizacja będzie trwała do końca. Zdaję sobie sprawę, że nie zagrałem najlepiej w meczach z Łotwą i Słowacją, ale pamiętajmy, że te mecze rozgrywane były po ciężkich treningach. Później jednak dostaliśmy kilka dni wolnego, które bardzo dobrze podziałały na nasze organizmy. Dzisiaj czuję się znakomicie przygotowany do mistrzostw Europy pod względem fizycznym. Jestem do dyspozycji trenera Smudy, a on podejmie decyzję, który z nas będzie grał.

Na miejsce w podstawowym składzie liczyć Pan nie może.
Dwa i pół roku gramy w ustawieniu z jednym napastnikiem, więc trudno, żeby w ostatniej chwili trener wszystko zmieniał. Wiadomo, że pozycja Roberta Lewandowskiego jest bardzo mocna. Po to jednak jesteśmy na tym turnieju, żeby każdy z nas mógł wejść na boisko i pomóc drużynie.

Dwójką napastników zagracie zapewne tylko w takiej sytuacji, jeśli będzie trzeba gonić wynik.
Bardzo chcę zagrać w tych mistrzostwach, ale najważniejsza jest drużyna. Nie chciałbym z perspektywy ławki rezerwowych oglądać zespołu, który traci bramki. Wolałbym cieszyć się razem ze wszystkimi ze zwycięstw. Oczywiście mam też swoje marzenia, związane z tym turniejem. Jednym z nich jest zapisać się na liście strzelców. Głęboko wierzę, że swoją szansę dostanę. Tak jak jednak powiedziałem wcześniej, najważniejsza będzie drużyna.

Rodzina będzie kibicować Panu z wysokości trybun czy sprzed telewizora?
Żona będzie na wszystkich meczach. Pozostali będą ściskać kciuki przed telewizorem. Mają swoje obowiązki, pracę, więc w taki sposób będą mnie dopingować.

Rozmawiał Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska