Okazuje się jednak, że kandydatura Józefy Szczurek-Żelazko była konsultowana wewnątrz rządu już od kilku tygodni. - Pani premier szukała kogoś spoza środowiska warszawskiego, kogoś z zewnątrz - zdradza nam osoba z władz klubu parlamentarnego PiS. Stąd piątkowa rozmowa z szefową rządu była krótka.
- Premier Beata Szydło zadzwoniła do mnie i zapytała, czy byłabym gotowa objąć stanowisko wiceministra od początku przyszłego miesiąca - opowiada Szczurek-Żelazko. - Nie byłam zaskoczona, bo pierwsze rozmowy w tej sprawie miałyśmy jeszcze w grudniu - dodaje.
Mówi się, że za jej nominacją lobbował europoseł Edward Czesak oraz jego przyjaciel - minister transportu Andrzej Adamczyk. - Znamy się od lat, to prawda. Ale myślę, że większe znaczenie miały moje kompetencje z dziedziny ochrony zdrowia i spraw społecznych - twierdzi posłanka, która mandat łączy z posadą dyrektora szpitala w Brzesku.
Nowa wiceminister nie zna jeszcze zakresu swoich obowiązków.
- Jestem do dyspozycji ministra Radziwiłła. Znam służbę zdrowia od podszewki i zdobyte doświadczenie na pewno przyda się, zwłaszcza, że w resorcie szykują się gruntowne zmiany - przekonuje nowa sekretarz stanu. W biurze prasowym ministerstwa zdrowia słyszymy, że konkretne informacje dotyczące charakteru pracy nowej wiceminister przedstawi w najbliższych dniach premier Beata Szydło.
Nominacja dla Józefy Szczurek-Żelazko wiąże się z koniecznością rezygnacji z kierowania brzeskim szpitalem, w którym przepracowała ostatnich 15 lat.
- Dlatego z jednej strony jest radość, a z drugiej w oku kręci się łezka. Udało się nam tu w Brzesku stworzyć bardzo zgraną załogę - mówi.
Ruszyła już karuzela potencjalnych następców w szpitalu nowej wiceminister. Najczęściej pojawia się nazwisko Adama Smołuchy. Decyzję w tej sprawie podejmie jednak zarząd powiatu brzeskiego. - Ustawa jasno mówi, że o powołaniu dyrektora szpitala decyduje konkurs - ucina krótko dywagacje Andrzej Potępa, starosta powiatu brzeskiego.