Największa katastrofa osuwiskowa w dziejach Polski
Przełom maja i czerwca 2010 roku to czas katastrofy osuwiskowej, która nawiedziła Śląsk, Małopolskę i Podkarpacie. Z danych Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego wynika, że była ona najdotkliwsza z dotychczas notowanych. Doszczętnie zniszczonych lub uszkodzonych zostało prawie 1600 budynków, zdewastowana została infrastruktura, ewakuowano ponad pół tysiąca osób. Bezpośrednią przyczyną masowego uruchomienia osuwisk w 2010 r. była wyjątkowo wysoka suma opadów atmosferycznych. W niektórych rejonach Karpat szczególnie obfite opady trwały nawet 9 miesięcy. Na stacjach opadowych w Nowym Sączu i Krynicy były to najwyższe wskazania roczne w okresie ostatnich 130 lat.
Dzięki danym z Głównego Urzędu Statystycznego wiemy, że w Małopolsce w 2010 roku zinwentaryzowano 1,1 tys. ha osuwisk. Uaktywniły się one w 80 gminach. Najsilniej dotknięty osuwiskami został powiat myślenicki – 576 ha i limanowski – 201 ha. Najtrudniejsza sytuacja wystąpiła w gminie Limanowa w miejscowości Kłodne. Podczas akcji ratunkowej ewakuowano 434 osoby z terenu osuwiskowego.
Domy w Kłodnem i Łyczance waliły się niczym domki z kart
W miejscowości Kłodne zniszczonych zostało 17 domów, a dach nad głową straciło 78 osób. Skutki katastrofy na zdjęciach w 2010 roku uwiecznił Stanisław Śmierciak, wieloletni fotoreporter „Gazety Krakowskiej”. Dotarł tam, gdzie było to możliwe.
- W Kłodnem szybkość wędrówki gigantycznych mas ziemi osiągała chwilami nawet 10 km na godzinę. Prędkość dwukrotnie większą od rozwijanej przez człowieka, który maszeruje – wspomina Stanisław Śmierciak. - To wędrujące zbocze napierało na budynki zgniatając je i burząc. Większość z 230 domów znajdujących się w Kłodnem mieszkańcy opuszczali jak w czasie pożaru. Nierzadko unosząc jedynie to, co mieli na sobie.
Popłoch był zrozumiały. Osuwisko błyskawicznie niszczyło i zrywało drogi. W sąsiadującej z Kłodnem na drugim zboczu góry Łyczance osuwisko najpierw zniszczyło właśnie gminną drogę.
- Następnie sunące zbocze połamało niczym zapałki mocarne stalowe maszty linii przesyłowej wysokiego napięcia, gdy górną ich część trzymały przewody, a dolną ziemia spychała w dół. Na tym nie zakończyło się niszczycielskie dzieło sił natury w Łyczance. Kilkanaście godzin później osuwisko zburzyło domy i zabudowania gospodarcze w kilku miejscach wioski – dodaje Stanisław Śmierciak. - Ponieważ Łososina Dolna ma lotnisko Aeroklubu Podhalańskiego w Nowym Sączu, przeprowadzono zwiad lotniczy nad niszczycielską górą. Wykryto, że pod szczytem zgromadziła się woda i to ona naciska na zbocza po obydwu stronach góry.
Polecane
- Muzea Domowe Małopolski. To miejsca tworzone z pasją przez mieszkańców regionu
- Dekadę temu wyburzyli Zajazd Ryterski, postawili Willę Poprad. Obiekt wciąż zachwyca
- Katarzyna Zielińska i jej piękne motyle. Dla aktorki mają one szczególne znaczenie
- Filip Pławiak. Skromna gwiazda z Witowic Górnych
- To jedna z najbardziej nietypowych atrakcji w Małopolsce. Piękne miejsce!
- Kamienna plaża w Żegiestowie zostanie odbudowana
