W lecznicy spokojnie pozwalał na wszystko, tak jakby wiedział, że go ratujemy. Kroplówki, zastrzyki i obserwacja przez kilka dni. Lekarze nie mogli go od razu operować, był za słaby. Jednak z każdym dniem Bućko zbierał się do życia. Z ciekawością kuśtykał po ogrodzie, wszystko było dla niego nowe, najbardziej wolność.
Wspaniale było patrzeć, jak nabiera sił. Do szczęścia brakowało tylko czwartej, sprawnej łapy, dlatego z radością przyjęliśmy wiadomość o wyznaczonym terminie operacji - przyznaje inspektorka OTOZ Animals.
Rutynowy zabieg resekcji główki kości udowej przerodził się w prawdziwą bitwę o życie Bućka. Pękł tętniak umiejscowiony tuż za panewką stawową, zegar na sali operacyjnej głośno odmierzał sekundy, a operujący lekarz miał ich 15 może 20 na to, żeby zatamować krwotok i nie dopuścić do najgorszego. Potem transfuzja i kolejny raz nasz biały, pomarańczowooki bohater uciekł śmierci - cieszy się Mariola Włodarczyk.
Tym razem ceną za "ucieczkę" jest niesprawna łapa. Bućko codziennie dostaje leki, wymaga rehabilitacji, lekarze twierdzą, że będzie na niej chodził, ale to wymaga czasu. Wolontariusze, u których znalazł dom tymczasowy, poszukują kogoś, kto pokocha Bućka tak jak oni.
To psiak w typie owczarka południoworosyjskiego - użaka, spokojny, zrównoważony, łagodny w stosunku do ludzi, psów i kotów.
Jest superpsem. W końcu dwa razy oszukał śmierć! Jeśli Was zauroczył, jeśli macie czas i możliwości, żeby go nadal rehabilitować, dzwońcie. Tel. 698 92 11 28.