FLESZ - Wyjazd na ferie jednak możliwy?
Renata Niedojadło z OTOZ Animals i Beata Porębska z Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt jechały do Gromnika na kontrolę miejsca, w którym wcześniej organizacje prozwierzęce podejmowały interwencję.
- Mimo włączonej nawigacji trochę błądziłyśmy i w pewnej chwili zauważyłyśmy siedzącego na poboczu psa. Był strasznie zarośnięty. Nie widać było gdzie ma ogon, ani gdzie zaczynają się łapy. I cały czas się drapał - mówi Renata Niedojadło.
Inspektorki podejrzewały, że długowłosy kundelek może być bezdomny. Postanowiły skontaktować się z sołtysami okolicznych wsi. Potwierdzili, że widują psa, ale nie wiedzą czyj jest. To utwierdziło kobiety, że zwierzę może nie mieć własnego domu.
W ciasnym kojcu bez dachu, na łańcuchu
Pani Renata postanowiła jednak podejść do widocznej z daleka posesji. Pies pobiegł za nią. Gdy znajdowali się już przed otwartą bramą ogrodzenia, kundelek zaczął poszczekiwać. Z domu wyszedł nastoletni chłopak, który przyznał, że pies należy do jego rodziny.
- Załamały mnie słowa tego chłopaka, bo jego zdaniem pies wyglądał normalnie - wzdycha pani Renata.
Na miejsce wezwano właścicielkę czworonoga. W międzyczasie dotarł również patrol policji wezwany przez inspektorki. Kobiety będąc na posesji zwróciły uwagę też na drugiego psa, który znajdował się w kojcu i był przywiązany łańcuchem.
- W kojcu była tylko jakaś stara miska z resztkami z obiadu. Pies nie miał budy, przez dziurę mógł wejść do stodoły, w której nie miał żadnego legowiska - opisuje Beata Porębska.
W kotłowni, wokół rozsypana trutka na szczury
Gdy właścicielka pokazała gdzie śpi zwierzak spotkany przy drodze, inspektorki złapały się za głowy.
- Pokazała kotłownię, gdzie była kupa śmieci, porozrzucane kawałki drewna, a między tym rozsypana trutka na szczury. Dobrze, że pies się jej nie chwycił - podkreśla Renata Niedojadło.
Właścicielka nie okazała obowiązkowych szczepień psów przeciwko wściekliźnie. Tłumaczyła, że szczepieniami zajmuje się mąż i nie może znaleźć ich potwierdzenia. Przekonywała również, że zawsze strzyże długowłosego kundelka, ale w tym roku jeszcze tego nie zdążyła zrobić.
Warunki życia psów mają się poprawić
Na szczęście właścicielka podjęła współpracę z inspektorkami. Wspólnie pojechały do weterynarza, gdzie zaniedbany pies dostał środki na pchły i robaki. Właścicielka zwierzaka zobowiązała się również do wizyty u specjalisty, który obetnie sierść kundelkowi. Zapewniła, że do czasu jej odrostu będzie przebywał w domu.
Inspektorki wydały również zalecenia, aby kojec psa na łańcuchu był powiększony tak, aby ten mógł swobodnie się poruszać, mając 3-metrowy łańcuch. Pies ma być także spuszczany z łańcucha po upływie dwunastu godzin. Oba psy mają dostać też ocieplane budy.
- Mamy już informację, że pies został ostrzyżony. Sprawdzimy to w najbliższych dniach podczas wizyty kontrolnej - podkreśla Beata Porębska.
Bądź na bieżąco i obserwuj
