- Most we Florynce, chociaż nie drewniany, a z betonu, jest w opłakanym stanie technicznym - mówi Roman Leśniak z Małopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie.
- Kolejny remont nie miał sensu, zwłaszcza, że stara konstrukcja była przystosowana do przemieszczania się pojazdów ważących do 15 ton. Nowa będzie miała nośność 50 ton, dzięki czemu ważna i ruchliwa droga z Tarnowa do Krynicy stanie się dostępna dla wszelkich pojazdów.
Zburzenie wiekowej przeprawy i wzniesienie nowej z dojazdami ma kosztować prawie dwa miliony złotych. - Prace zaczynamy już w poniedziałek - zapowiada Iwona Walczak, rzeczniczka prasowa firmy Skanska, generalnego wykonawcy robót we Florynce. - Ruch pojazdów zostanie przywrócony dopiero 2 października tego roku.
Inwestycja poważnie skomplikuje komunikację samochodową w rejonie Grybowa i Krynicy. Zdaniem okolicznych samorządowców, największym problemem jest zapewnienie tras alternatywnych dla ruchu tranzytowego i lokalnego. Stary most spina brzegi potoku Binczarowianka, gdzie trasy powiatowe włączają się do drogi wojewódzkiej. Bez przeprawy nie mają z sobą połączenia. Nawet jazda do sąsiada będzie wymagała pokonania kilkudziesięciu kilometrów.
Objazd pomiędzy Florynką (jej częścią bliższą Krynicy) a Grybowem wyznaczono przez Wawrzkę i Ropę, czyli częściowo drogami powiatów nowosądeckiego i gorlickiego. Na odcinku z Ropy do Grybowa będzie prowadził ruchliwą drogą krajową nr 28 Wadowice - Przemyśl.
Najpoważniejsza uciążliwość dotknie pasażerów okolicznych przewoźników. Mieszkający pomiędzy Grybowem i Florynką nie będą mogli dojechać do domów bez nadkładania kilkudziesięciu kilometrów, a i to pod warunkiem, że busiarze zadbają, by kursy z Krynicy prowadziły najpierw objazdami do Grybowa, a następnie starą trasą do Florynki. Alternatywą może być podzielenie trasy Krynica - Grybów na dwa odcinki i zaproponowanie pasażerom przejścia przez tymczasową kładkę nad potokiem Binczarowianka. Kłopot w tym. że z powodu prac w pobliżu potoku nie ma miejsca do zawracania autobusów.
Przewoźnicy krytykują firmę Skanska, że nie uprzedziła ich wystarczająco wcześnie, aby mogli przygotować się do zmian i nie zapewniła dogodnych objazdów. Ta odpiera, że działa zgodnie z prawem, a o szykowanej inwestycji informowano od dawna.
Będziemy łamać przepisy, żeby pasażerowie dotarli do domów
Rozmowa z Kamilem Wojtarowiczem, współwłaścicielem firmy przewozowej Voyager
Most we Florynce zostanie od poniedziałku zamknięty, droga Krynica-Grybów będzie wyłączona z ruchu, a ludzie mieszkający we wsiach położonych przy niej jakoś muszą dostać się do szkół, miejsc pracy, sklepów.
O zamknięciu drogi powiadomiono nas w tygodniu poprzedzającym rozpoczęcie robót. Kiedy w Skanskiej interweniowałem, powiedziano, że informacja o planach remontu była na stronach internetowych tej firmy, więc teraz nie mogę być zaskoczony. Wynika z tego, że powinienem mieć program skanujący internet, by wychwycić, kto chce zamknięcia drogi, po której jeżdżą nasze autobusy.
Most jednak zostanie zamknięty. Przejazdu nie będzie?
Skanska wykonała jednak dla siebie przeprawę techniczną. Po uzgodnieniach z kierowcami zaleciłem, by usiłowali z niej korzystać. W poniedziałek tam będę. Jeśli dadzą nam szlaban, będę rozważał całkowite zawieszenie kursów na tej trasie.
A co poczną pasażerowie?
W tym jest problem. Każdego dnia około 40 naszych kursów przewozi ponad 1500 pasażerów. Oni dalej muszą się przemieszczać i to rozsądnie. Trasę Krynica - Grybów wydłużono o 30 km. Problem z tymi, którzy mają wsiadać i wysiadać między Florynką a Grybowem. Dla nich powinniśmy mieć kursy na omijanym odcinku.
Może jest inne rozwiązanie?
Nie wykluczam podzielenia trasy na dwa odcinki, a ludzie będą przechodzili kładką obok budowanego mostu. Tam jest jednak kłopot z zawracaniem autobusów. Szukamy też krótszych dróg gminnych.
Rozmawiał S. Smierciak
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+