
"Każda jedna, prócz umiejętności czytania z duszy, musi być charakterystyczna i odmienna od otoczenia. I - co najważniejsze - ma już na pierwszy rzut oka wyglądać na wróżkę, nosić odpowiednie kostiumy i zwracać na siebie uwagę" - mówiła w odpowiedzi na pytanie, po czym poznać prawdziwą wróżkę.
I tego też w swoim życiu się trzymała - zawsze kolorowo ubrana, w makijażu, nie ważne czy akurat była wiosna, czy środek zimy.
Talent do wróżenia odziedziczyła po swojej babce - Rumunce. A skąd pomysł na tak nietypową "karierę"?
"Od początku wiedziałam, że będę wróżką, bo zawód modelki, aktorki cyrkówki, które uprawiałam, są krótkotrwałe. Nie chciałam zresztą całe życie być amantką" - mówiła.

"Ja nie robię tego dla pieniędzy" - tłumaczyła w rozmowie z "Gazetą Krakowską" i mówiła prawdę. Od biednych studentek nigdy nie brała więcej niż 5 zł za wróżbę, czasem wróżyła za darmo lub proponowała układ.
Ja ci powróżę, a Ty przyjedziesz do mnie posprzątać, co? - pytała z uśmiechem. I były takie, które się na to zgadzały.