https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Były wykładowca skazany. Zmuszał studentów do kupowania skryptów [WIDEO]

Artur Drożdżak
Oskarżony Roman S. przed krakowskim sądem. Kto nie kupił u niego książki i skryptu za 120 zł, miał małe szanse zdać.
Oskarżony Roman S. przed krakowskim sądem. Kto nie kupił u niego książki i skryptu za 120 zł, miał małe szanse zdać. fot. Jan Hubrich
Blisko sześć lat dr Roman S., wykładowca na Akademii Górniczo-Hutniczej, bezprawnie pobierał opłaty od studentów i zmuszał ich do kupowania u niego napisanych przez siebie skryptów.

W lipcu 2010 r. pierwsi opisaliśmy sprawę. Studenci nagrali film, na którym widać, jak wręczają pieniądze, które dr Roman S. upycha w kieszeni.

Teraz były już wykładowca AGH został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. 72-latek będzie ma też trzyletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Ponadto musi zapłacić 3 tys. zł grzywny, a blisko 25 tys. zł ma obowiązek wpłacić na Skarb Państwa. To oznacza przepadek korzyści majątkowej z przestępstwa.

Dr Roman S. był wykładowcą akademickim na AGH od 1966 r. W 2007 r. przeszedł na emeryturę, ale kolejne trzy lata pozostawał zatrudniony na pół etatu. Już od 2004 r. prowadził zajęcia, wykłady i egzaminy z przedmiotu "Prawo geologiczne, górnicze, budowlane i energetyczne" na Wydziale Wiertnictwa Nafty i Gazu AGH.

Studenci IV roku musieli kupować u niego skrypt. S. brał pieniądze od kolejnych roczników. Żeby zdać u niego egzamin, trzeba było wydać ok. 120 zł. Jeśli student kupił od niego książkę za 90 zł i wypożyczył za 30 zł skrypty do kserowania, trafiał na specjalną listę. Gdy na niej widniał, szedł na egzamin pisemny z pomocami naukowymi, czyli kupioną publikacją i kserówkami. I mógł z nich korzystać, czyli przepisywać treść. Kto się zbuntował i płacić nie chciał, nie miał prawa korzystać na egzaminie z pomocy.

Każdy egzemplarz skryptu podpisywał dr S. i kupujący go student. Nie wolno było ich przekazywać innym studentom. Książki nie można było kupić gdzie indziej ani wypożyczyć w bibliotece. Skryptów nie można było też skopiować od kolegów. Jedynym dystrybutorem materiałów był dr Roman S.

Jak ustalili śledczy, w latach 2004-2010 zmusił 292 osoby do kupienia konspektów i skryptów za kwoty od 30 do 200 zł. - To było zachowanie niedopuszczalne i niezgodne z etyką środowiska akademickiego - mówił prof. Zbigniew Nęcki, psycholog i wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdy pytaliśmy go o sprawę.

Tak samo uważali studenci IV roku górnictwa i geologii. Dlatego postanowili się zbuntować i nie płacić ani grosza wykładowcy. Zwrócili się o pomoc do naszej redakcji. Po publikacji sprawą praktyk wykładowcy zajęli się funkcjonariusze Wydziału ds Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Dr Roman S. nie przyznawał się do winy, twierdził, że opracowane przez niego skrypty ułatwiały naukę studentom, bo zawierały przepisy prawne, których brakowało w innych publikacjach na rynku.

Po nagłośnieniu sprawy okazało się, że dr Roman S. był wcześniej upomniany na uczelni za podobne zachowanie. Jak mówi Bartosz Dembiński, rzecznik prasowy AGH, już w 2010 r. nie przedłużono umowy o pracę z tym wykładowcą. - I nie ma dla niego miejsca na naszej uczelni - zapowiada.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
ksiazki kupione w 2005
No fajnie że go ukarali. Ale może w ramach kary powinien teraz oddać studentom kasę za książki? Plus odsetki ustawowe. To byłaby sprawiedliwa kara. Bo to czy będzie siedział w więzieniu czy nie mi zwisa.
l
lux
Książka Romcia idealnie pasowała za brakującą nóżkę, dla naszej lodówki w akademiku.
L
Lechu
I nic dziwnego , gdy nijaki profesor z AGH Jacek Rońda , wypowiada idiotyzmy w telewizji jako ekspert do spraw wybuchów w samolocie. Jak tacy ,,fachowcy,, pracują na AGH ,to współczuję absolwentom.
S
Staśka
Na WSE - obecnie Uniwersytet ekonomiczny. "Autor" to Szyrocki - a to było zwykłe ksero. Ale interes szedł ...
G
Gość
Bo niewazne prof. czy dr... złodziejstwo sie z domu sie wynosi lub co "sprytniejsi" wyuczaja sie tego fachu sami. W Krakowie widac to najlepiej, jak upadł etos profesora. Wstyd!
l
liquid
robił to prof. LANGENFELD z Akademii Rolniczej. Praktycznie toczka w toczkę, sam nie miałbym egzaminu gdybym nie kupił u niego dwóch skryptów - zwykłe sku..o
Nie żal mi takich "pedagogów"!
s
studentka uj
Panie Romanie...i na co to Panu było? Rzeczywiście się opłacało? Smutne.
t
tabi
Brawo! To niestety normalna praktyka na uczelniach. Do gazu dziada!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska