Francją targają spazmy protestów. Chodzi o podwyższenie wieku emerytalnego z obowiązujących dziś 62 do 64 lat. Rząd mówi to samo, co w niemal wszystkich państwach Unii: ludzie żyją coraz dłużej, a dzieci urodziło się mało, więc finansowanie emerytur lada moment się zawali. Protestujący Francuzi argumentują podobnie jak Polacy, że nie chcą pracować do śmierci i podają przykłady zawodów, w których dobra kondycja fizyczna jest ważna – od nauczycieli przez rybaków, po pielęgniarki… We Francji jednak na emeryturę idzie pokolenie, któremu żyło się lepiej, niż wszystkim poprzednim. Natomiast roczniki przechodzących na emeryturę Polaków to ludzie zmęczeni – to oni przebudowali Polskę i gigantycznym wysiłkiem wyciągnęli się z biedy PRL.
Nie to zadziwia. Otóż we francuskich protestach biorą udział także studenci i licealiści. Czyli 18-latki są żywo zainteresowani warunkami emerytury. Trochę ‘wbrew naturze’. A może jednak nie? Ci młodzi ludzie mają jakąś niezrozumiałą wiarę, że prawo, które ich państwo dzisiaj ustanowi, będzie obowiązywało jeszcze za 40 lat. W Polsce to niepojęte... Indagowani przez dziennikarzy mówią, że niemal połowa z nich pracuje w czasie wakacji ale nie mają zamiaru kolekcjonować punktów do emerytury. Albo że pracujący dłużej seniorzy zajmą miejsca pracy dla młodych. A stopień bezrobocia osób do 24 roku życia wynosi dziś 18 %. Miałabym ochotę tych młodych zatroskanych o emeryturę wyśmiać lecz jakoś mi się nie udaje.
Nie udaje mi się też jednoznacznie wskazać, co myślę o ksenobotach. To dziwny rodzaj sztucznego życia, które potrafi się samo rozmnażać. To ‘coś’ stworzyli naukowcy z żywych komórek skóry i mięśnia sercowego żaby. Zaprojektował je komputer a zmajstrowali ręcznie uczeni z Uniwersytetów Vermontu i Tuftsa w USA. Potem pozwolono mini-robotom rozwijać się samodzielnie. Wpierw wytworzyły rzęski, które pozwalają im się poruszać, a w następnym etapie doświadczenia SI wspomogła je, aby gromadziły wokół siebie komórki macierzyste i – bez udziału człowieka – mnożyły się tworząc funkcjonalne kopie. Rozmnażające się ksenoboty spełniają więc kryteria (zaprogramowanej) istoty żywej.
Nazywa się je biologicznymi robotami. Wiadomo, że tą metodą można sfabrykować kilka tysięcy różnych modeli i ‘zatrudnić’ je do rozmaitych zadań. Np. oczyszczania oceanów z plastiku. Albo celowanego rozprowadzania leków w organizmie. Są oczywiście biodegradowalne i mogą się regenerować. Profesor informatyki Joshua Bongard mówi, że „trzeba się zastanowić, czy jeszcze istnieje granica między maszyną a żywym organizmem”. Trwa dyskusja, czy ksenoboty są inteligentne, bo może trzeba przeformułować definicję inteligencji.
Twórcy zapewniają, że proces ‘rozmnażania’ można kontrolować, a same ksenoboty dysponują ograniczoną ilością energii i po jej wyczerpaniu staną się znów zestawem komórek. Finansowanie tych badań zapewniła amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Dziedzinie Obronności (DARPA). Naukowcy twierdzą, że tak maleńkie struktury (ok. 1 milimetr) są kompletnie niegroźne dla człowieka. A co z większymi, stworzonymi w przyszłości?
Czy powinniśmy zakazać takich procedur? Ale zakazać jak i gdzie? Także w Chinach i w Rosji? To niewykonalne. Tamtejsze laboratoria też pracują pełną parą. Może zatem trzeba rozwijać tę technologię? Po prostu nie wiem.
