Nieprzypadkowo na samym wstępie niedzielnego Święta Bobu w Sudołku wójt Pałecznicy Marcin Gaweł podkreślił, że cena warzywa w skupie pozwala na to, by rolnicy mogli mieć satysfakcję ze swojej pracy. Za kilogram bobu plantatorzy mogą otrzymać nawet do 10 złotych. - Ja nie pamiętam, aby były tak dobre ceny i żeby tak długo się utrzymywały - mówi Rafał Zawartka, właściciel 15-hektarowego gospodarstwa, w którym bób należy do dominujących upraw.
Bób nie lubi upałów, woli umiarkowane temperatury
Sołtys Sudołka Andrzej Cieślik przypomina, że bywały lata, gdy rolnicy dostawali za kilogram bobu zaledwie 2-3 złote. - A żeby produkcja się opłacała, to powinno być około czterech złotych. Przy takiej cenie jak w tym roku, gdy się zasadziło parę hektarów, to z samego bobu można by już wyżyć - przekonuje.
Kij ma jednak dwa końce, a wysoka cena nie wzięła się z niczego. Rolnicy zwracają uwagę, że wynika ona przede wszystkim z niskich tegorocznych plonów. - O ile zwykle z hektara można uzyskać do pięciu ton ziarna, to w tym roku była to tona do półtorej - słyszymy. To przede wszystkim efekt wiosennej suszy i upałów. - Bób nie lubi zbyt wysokich temperatur. Idealna jest taka do 20 stopni. Chwilowo może być wyższa, ale nie cały czas. Tak jak w tym roku w maju, gdy było ciągle powyżej 30 stopni. Dlatego plony są dużo niższe - tłumaczy Rafał Zawartka.
W Sudołku, który w tej chwili jest prawdziwym bobowym zagłębiem, nie zawsze na polach królowały jego uprawy. - Zaczęło się od tego, że sprowadziłem go od szwagra z Radziemic. Potem zaczęło się to rozwijać. To był początek lat 90. i tak to już trwa od blisko 30 lat - przypomina sołtys Cieślik. - Zaczynaliśmy od niewielkich plantacji. Cena okazała się zachęcająca od tego się zaczęło - dodaje Sławomir Zawartka, właściciel gospodarstwa o powierzchni 19 hektarów, z których bób zajmuje sześć. - Warunki glebowe mu sprzyjają. Bób lubi dobre ziemie, a u nas takie są, więc dobrze rośnie - informuje Rafał Zawartka.
W pole zamiast na próbę orkiestry
Dzisiaj w całej gminie Pałecznica bób jest uprawiany w ponad 90 gospodarstwach. - W naszej orkiestrze nie ma chyba ani jednego muzyka, który w ostatnim czasie nie musiałby pomagać w pracy przy uprawie i zbiorach bobu - mówi Krzysztof Szot, kapelmistrz Parafialnej Orkiestry Dętej z Wrocimowic. Nic w tym dziwnego, bo bobowe żniwa to właśnie czerwic i lipiec.
Duże bobowe plantacje można spotkać w Bolowie, Łaszowie, Gruszowie, Pieczonogach, Pamię-cicach, Solczy, Ibramowicach, Winiarach, Lelowicach Kolonii, Nadzowie, Czuszowie, Pałecznicy i oczywiście w Sudołku. Ponoć to właśnie gospodynie z tej miejscowości wpadły na pomysł zorganizowania Święta Bobu, a stało się to w ubiegłym roku podczas pobytu na dożynkach wojewódzkich w... Bobowej.
Uprawa bobu była pracochłonna. Szczególnie, gdy wszystko odbywało się ręcznie. - Szło się rano w pole, urwało się dziesięć worków - to już było bardzo dużo - i potem cały dzień spędzało się na łuskaniu bobu. Z czasem zaczęły się pojawiać wyciskarki, dzięki czemu rozwijały się też kuźnie i zakłady ślusarskie. Potem pojawiły się płuczkarki i pakowarki. Szkoda, że jeszcze nie produkują dobrego klienta - wspomina Krzysztof Szot.
Sławomir Zawartka wyjaśnia, że bób nadal zbiera się ręcznie. Mechanizacja dotyczy natomiast samego łuskania. - Są już kombajny, które od razu bób łuskają i płuczą. Powoli zaczynają się też pojawiać maszyny do rwania bobu - mówi.
To o tyle ważne, że bób trzeba z pola zebrać szybko. - W wysokich temperaturach szybko się psuje. Dlatego musimy najmować ludzi i spieszyć się ze zbiorem. Jak zaczyna dojrzewać to w ciągu trzech, czterech dni musi być zebrany z pola - mówi Rafał Zawartka, ale zastrzega, że mechanizacja to nie tylko blaski, ale też cienie. - Gdy maszyny wejdą na dużą skalę, może być problem z ceną, bo zaczną się pojawiać duże ilości towaru.
Młody bób można jeść nawet na surowo
Bób wprawdzie dobrze się czuje na podpałecznickich glebach, ale... bez przesady. - Nie można go zbyt często uprawiać na tym samym polu, bo zaczynają się pojawiać choroby. Trzeba stosować płodozmian, żeby dał dobre plony. No i tak robimy - mówią rolnicy.
Swój towar sprzedają głównie na krakowskim placu targowym na Rybitwach. Część jest też odbierana bezpośrednio w gospodarstwach. - Mamy stałych odbiorców, którzy wiedza, że nasz bób jest dobrej jakości, świeży, zrywany prosto z pola i biorą go do swoich sklepów - zdradza Rafał Zawartka.
Bób w wersji spożywczej jest najbardziej popularny w najprostszej formie: ugotowany i posolony. Gospodynie z Sudołka przekonują jednak, że można z niego przygotować farsz do pierogów, można go podawać z gulaszem, a nawet jeść na surowo. - Jeżeli jest młody, na pewno nie zaszkodzi - zapewniają. Kto chce mocniej poeksperymentować może sięgnąć do internetu, gdzie nie brakuje przepisów na bobowe specjały: bób po katalońsku, zapiekany z winem, ze smażonymi kurkami itp. Według zapewnień jest świetnym źródłem białka, wspomaga odchudzanie i obniża poziom cukru.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto