Wysyp czereśni na Placu Imbramowskim
Ceny czereśni, jak i ich pochodzenie, zróżnicowane. Na Placu Imbramowskim wybór – jak do tej pory – największy. Czereśnie od pana Tadeusza, zrywane prosto z drzewa w Dubiu, nieopodal Krzeszowic, tuż przy Dolinie Racławki, po 12 złotych. – To jest początek sezonu. Dopiero się zaczyna. A polskie czereśnie najlepsze i cena przystępna – zachwala pan Tadeusz.
Kto chętny sprawdzić słuszność jego słów, niechaj szuka stoiska z czereśniami na Placu Imbramowskim, na tyłach delikatesów włoskich Pezzo.

Również na Placu Imbramowskim, u pani Zosi z Więcławic, czereśnie po 15 złotych kilo. – To są stare odmiany drzew, na te czereśnie mówią "majówki", bo to pierwszy rzut – mówi pani Zosia, która czereśni nie zbiera, ale pomaga synowi sprzedawać na stoisku. Nieco dalej, w głębi Placu Imbramowskiego, czereśnie od pana Roberta. Duże, dorodne, bo greckie. Po 50 złotych kilo, z hurtowni.
Pierwsze czereśnie na Starym i Nowym Kleparzu
Na Starym Kleparzu czereśni nieco mniej, ale też już są. Za kilogram odmiany Burlat, od pani Pauli, z sadu w Michałowicach, zapłacić trzeba 28 złotych. Drobniejsza "majówka" też jest jednak dostępna i nieco atrakcyjniejsza cenowo, bo dziesięć złotych tańsza na kilogramie.

Również na Starym Kleparzu, dwa stoiska dalej, na miłośników produktów „eko” czekają czereśnie od pani Julii – polskie, niczym niepryskane, po 40 złotych. Na razie w małej ilości, dwie kobiałki, ale "jak Bóg da i szpaki nie zjedzą", ekologicznych czereśni, prosto z drzewa w Jaworniku, będzie więcej.
Na Nowym Kleparzu, jeśli chodzi o pierwsze czereśnie, jeszcze szału nie ma. Tylko pan Krzysztof ma czereśnie w ofercie, ale nie polskie, a węgierskie, po 30 złotych. – Oni zawsze mają ze trzy tygodnie wcześniej czereśnie, paprykę, truskawkę. Nasze czereśnie to jeszcze są takie "pyćki" gdzieniegdzie na drzewach – tłumaczy.
Hala Targowa i Plac Bieńczycki w tyle
Również pod Halą Targową czereśnie obecne, ale skromnie, przynajmniej na razie. W pierwszym kiosku warzywnym, tuż obok Krakowskiego Kumpiru, za polskie czereśnie liczą sobie 48 złotych za kilo. Sprowadzona z Rybitw odmiana prezentuje się jednak prawie tak smakowicie, jak czereśnie z Węgier i Grecji.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
Na Bieńczyckim Placu Handlowym czereśniowa posucha. W sobotę koło południa czereśni nie było na żadnym straganie. Zapewne sytuacja zmieni się na dniach. Tymczasem jednak wciąż stoją kolejki po truskawki i to całkiem spore.

Taniej niż rok temu, ale wciąż drogo
Podsumowując – kiedyś chodziło się na grandę, dziś słowo "granda" nasuwa się nierzadko na usta bywalcom krakowskich placów handlowych. Ale – wiadomo. Przymrozki, znaczące straty w sadach, rosnące koszty produkcji i transportu, inflacja. Cytując jednak klasyka "spełnione marzenia nie mają ceny".
Kto z utęsknieniem pierwszych czereśni wypatrywał, niechaj zbyt długo się nie namyśla i na znaczący spadek cen nie czeka. Co prawda tegoroczny sezon czereśniowy dopiero się rozkręca, patrząc jednak na obecne od kilku tygodni na rynku truskawki, jest drogo i raczej dużo taniej nie będzie. Może czas się do tego przyzwyczaić i zacząć jeść mało, ale za to dobrze.