Początki historii pani Laury sięgają września 2018 roku, kiedy to kobieta pojawiła się u kosmetolog z Poznania.
– Chciałam wyszczuplić twarz, powiększyć usta i może trochę zniwelować zmarszczki. Powiedziała mi, że zrobi botoks w czoło, usta i założy „haki” oraz nici, które podciągną skórę na twarz. Mówiła, że łącznie będzie około 10 haków – opowiada pani Laura w rozmowie z Głosem Wielkopolskim.
I dodaje: – Już jak wprowadzała pierwszy hak, to w ogóle nie czułam, że mam znieczulenie. Bardzo mnie bolało, ale zapewniała mnie, że to normalnie i efekt będzie świetny. Przy drugim haku chciałam zejść z fotela. Potem był już taki ból, że było mi już wszystko jedno i modliłam się, by skończyła jak najszybciej.
Sprawdź też:
Spotkała Cię podobna historia? Chcesz o niej opowiedzieć? Zgłoś się do mnie mailowo na adres: [email protected]
Ostatecznie kosmetolog z Poznania założyła pani Laurze pod skórą samorozpuszczalne „haki” i nici, a do tego wstrzyknęła substancję powiększającą usta oraz preparat w brodę.
– Jak skończyła i spojrzałam w lustro, to powiedziałam, że to się skończy na oddziale ratunkowym. Czułam, że coś było nie tak jak powinno. A ona mnie uspokajała, że mam się nie denerwować. Ale kiedy zobaczył mnie znajomy, to się przestraszył, bo wyglądałam, jakby przejechała po mnie ciężarówka – mówi pani Laura.
Rozwiąż quiz. Dasz radę?
Jak dodaje, za zabieg zapłaciła ponad 3600 zł.
Po zabiegu u kosmetolog z Poznania mogła stracić życie?
Po zabiegu u kosmetolog z Poznania kobieta od samego początku odczuwała ból. Szybko doszła do tego opuchlizna oraz wysoka temperatura.
– Następnego dnia pojechałam do gabinetu, ale mnie zbywano i mówiono, że wszystko będzie dobrze. Już wiedziałam, że mi nie pomogą i muszę sama szukać pomocy. Dostałam namiary do dr. Waldemara Jankowiaka i to on uratował mi życie – mówi pani Laura.
Sprawdź też: Ślub kościelny 2020: Duże zmiany. Ksiądz wypyta o impotencję i zmianę płci. Może nawet zablokować zawarcie małżeństwa
Przez kolejne miesiące dr Jankowiak zaczął walkę o wygląd i zdrowie pani Laury.
– Sytuacja była bardzo zła. Pani Laura przyjechała z objawami infekcji i stanu zapalnego. Miała obrzęk, zaczerwienienie, opuchliznę i boleść. Jednak większym problemem był ropień w pobliżu ust. To oznaczało, że bakterie mogły dostać się do zatok jamistych mózgu. A to mogłoby wiązać się z zakrzepowym zapaleniem zatok jamistych, co może doprowadzić nawet do śmierci – opowiada dr Jankowiak.
Zobacz też:
Ceny w sklepach - gdzie są najniższe? Biedronka, Lidl, Aucha...
Dlatego też lekarz najpierw usunął ropień, a następnie zaczął usuwać substancję, którą wstrzyknięto pani Laurze w usta. Kolejnym krokiem miało być usunięcie wszczepionych pod skórę twarzy haków i nici.
– Próbowaliśmy usunąć te nici z twarzy. Jednak oprócz małych kawałków, było to niemożliwe. Kiedy zaczęliśmy usuwać nici, zaczęły pękać. Do tego były zamocowane w bardzo dziwnych miejscach. Praktycznie nie spełniały żadnej funkcji, którą docelowo miały spełniać. Co więcej, znajdowały się blisko tętnicy skroniowej i mogły ją uszkodzić. A to skończyłoby się bardzo źle – wspomina dr Jankowiak.
Nie udało się też pozbyć substancji, którą pani Laura miała w brodzie po zabiegu u kosmetolog z Poznania.
– Do dziś mam twardą brodę. Mimo prób, doktor nie był w stanie rozpuścić mi tej substancji, którą kosmetolog wstrzyknęła w brodę – mówi pani Laura.
Zobacz zdjęcia pani Laury po zabiegu:
Chciała powiększyć usta i wyszczuplić twarz u kosmetolog z P...
Kosmetolog z Poznania popełniła przestępstwo?
W maju 2019 roku poznańska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie kosmetolog po tym, jak zawiadomienie złożył mecenas Paweł Głuchowski, pełnomocnik pani Laury.
Zobacz też: Kolęda 2020: Co krępuje księży podczas wizyty duszpasterskiej?
– Postępowanie jest w toku. Na razie nie przedstawiono żadnych zarzutów. W listopadzie zostali za to powołani biegli z Zakładu Medycyny Sądowej – informuje prokurator Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
Sprawdź też:
Okazuje się, że przypadek pani Laury nie jest jedynym, za który może odpowiadać kosmetolog. W 2017 roku prokuratura w Pile wszczęła śledztwo w innej sprawie dotyczącej powiększenia ust jednej z klientek. W październiku 2019 roku śledczy postawili kosmetolog i jej pracownicy zarzut nieumyślnego uszkodzenia ciała.
– Panie miały działać wspólnie i w porozumieniu. Sprawa jest nadal w toku – mówi prokurator Michał Smętkowski.
Zobacz też:
Pokazały, jak zrobić to najgorzej. "Beka z prac pseudokosmet...
Kosmetolog z Poznania: Nie popełniłam żadnego błędu
Inaczej obie sytuacje przedstawia kosmetolog.
– W przypadku sprawy z Piły nie popełniłam żadnego błędu. Ten zabieg wykonywała moja pracownica. Poza tym kwas, który kupowałyśmy z hurtowni, jak się okazało, nie był dopuszczony na rynek europejski, o czym nie wiedziałam. Przed zamówieniem dostałam od hurtowni certyfikaty bezpieczeństwa i dlatego go kupiłam – opowiada.
Jednocześnie przekonuje, że w ostatnich dniach miała porozumieć się z prokurator odnośnie zmiany zarzutów i dobrowolnego poddania się karze grzywny.
– To jeszcze nie jest jednak formalnie ustalone i „załatwione” w sądzie. Gdybym chciała, to mogłabym się sądzić w tej sprawie. Tamten zabieg był wykonywany w lipcu, a klientka przyszła do nas w październiku, mówiąc, że ma jakąś grudkę. Skąd mam wiedzieć, że to inny lekarz jej tego nie zrobił w tym czasie? Nie chciałam jednak tracić czasu w sądach, więc stwierdziłam, że wolę zapłacić grzywnę i mieć spokój – mówi kosmetolog.
Sprawdź też:
Ponadto przekonuje, że nie popełniła błędu w przypadku zabiegu pani Laury.
– Nigdy nie miałam żadnych komplikacji po wykonaniu „haków”. Ta pani do wszystkich chodzi i u wszystkich ma pretensje. Podpisała formularz zgody, została poinformowana o wszystkim. Po wyjściu z gabinetu mówiła, że na pewno wyląduje na SOR, twierdząc, że zawsze po podaniu kwasu w usta ląduje na SOR, bo ma uczulenie. A w karcie nawet nie było słowa o tym, że jest uczulona na cokolwiek – mówi.
I dodaje: – Zabieg został wykonany poprawnie i zachodziły normalne reakcje. Opuchlizna na twarzy jest normalna po zabiegu. Tłumaczyliśmy jej to. Jeśli wprowadzamy „hak” i nić pod skórę, wytwarzamy stan zapalny. Po 10-14 dniach wytwarza się neokolageneza, czyli nadprodukcja kolagenu i elastyny, żeby pozbyć się tego ciała obcego. Dochodzi do rozpuszczenia tych nici. Gdyby pani Laura poczekała parę dni, to wszystko by się uspokoiło.
Zobacz też:
12 nietypowych naturalnych sposobów na odmłodzenie skóry
Chociaż kosmetolog przekonywała nas, że zarzuty wobec niej zostaną zmienione, na razie formalnie do tego nie doszło.
– Póki co nadal postawiony jest zarzut nieumyślnego uszkodzenia ciała – mówi prokurator Michał Smętkowski.
Z kolei sama pani Laura przekonuje nas, że nikt nie robił z nią dokładnego wywiadu przed zabiegiem.
„Pokrzywdzonych kobiet jest wiele”
Pani Laura nie jest jedyną kobietą, która mogła ucierpieć po zabiegu wykonywanym w polskich gabinetach kosmetycznych lub kosmetologicznych. Chociaż co jakiś czas podnosi się dyskusja o tym, czy kosmetyczki lub kosmetolodzy powinni wykonywać różnorodne zabiegi, na razie nic się nie zmienia.
Sprawdź też: E-recepta: od kiedy i dla kogo? Jak długo jest ważna e-recepta? Gdzie i jak można zrealizować e-receptę? Sprawdź
– W prawie nie jest napisane wprost, że kosmetyczki nie mogą niczego wstrzyknąć. Przypadków pokrzywdzonych kobiet jest wiele i do mnie też one trafiają. Jak można komuś coś wstrzyknąć np. w usta, jeśli nie ma się pojęcia o anatomii? – zwraca uwagę dr Waldemar Jankowiak.
Jednocześnie dodaje: – Wprowadzanie do organizmu ciała obcego to z formalnego punktu widzenia zabieg chirurgiczny, a nie wiem, czy kosmetyczki mają do tego odpowiednie kompetencje. To niczym się nie różni od np. zabiegu wprowadzenia implantu stawu kolanowego. Z formalnego punktu widzenia to taka sama waga.
Sprawdź też:
Doktor Jankowiak podaje także przykłady tragicznych zdarzeń z przeszłości.
– Po zabiegu wstrzyknięcia osocza bogatopłytkowego przez kosmetyczkę, jedna z pań doznała ślepoty z powodu zatkania tętnic siatkówki. Z kolei innym razem razem u pewnej pani po zabiegu doszło do zatkania tętnicy twarzowej. Kosmetyczki często nie zdają sobie sprawy z możliwych skutków ich działań, bo skąd mogą to wiedzieć... – mówi dr Jankowiak.
Czytaj też: W rzeźni znęcano się nad zwierzętami? "Były bite i rażone prądem". Fundacja Viva! zawiadomiła prokuraturę
Z kolei kosmetolog w rozmowie z nami przekonuje, że była odpowiednio przeszkolona, aby przeprowadzać wykonywane przez siebie zabiegi.
– Szkolenie z „haków” odbyłam u lekarza plastyka i specjalisty z medycyny estetycznej, na co mam stosowny certyfikat. Gdybym go nie miała, to bym się nawet za to nie zabrała – zapewnia.
AKTUALIZACJA
Po publikacji materiału kosmetolog skontaktowała się z nami przedstawiając swoje zastrzeżenia odnośnie zdjęć udostępnionych nam przez panią Laurę. - Mam wiele zastrzeżeń, ponieważ widać jakieś świeże nakłucia i nacięcia. Na mojej dokumentacji nie ma żadnych nakłuć w tamtych miejscach - pisała nam.
Jednocześnie kosmetolog przysłała także swoje zdjęcie ust pani Laury, które wykonała tuż po zabiegu argumentując, że nie ma na nim opuchlizny.

Spotkała Cię podobna historia? Chcesz o niej opowiedzieć? Zgłoś się do mnie mailowo na adres: [email protected]
Zobacz też:
Nagie lekarki w kalendarzu 2020 Śląskiej Izby Lekarskiej zac...
Koniec z powiększaniem ust u kosmetyczki. Czym grozi zabieg wykonany przez nieodpowiednią osobę? Zobacz wideo:
źródło: Dzień dobry TVN
Sprawdź też:
