Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopom pańszczyźnianym wiodło się dużo lepiej niż nam obecnie

Daniel Szafruga
Michał Sikora
Ilekroć zmagam się z formularzem PIT, który uświadamia mi ile pracuję tylko na to, by zaspokoić zachłanność fiskusa, stwierdzam, że chłop pańszczyźniany był mniej uciskany podatkami. Gospodarując na łanie dzierżawionej ziemi (łan to od 17 do 24 hektarów), musiał pracować za darmo na pańskim polu 4 dni w tygodniu, ale jeżeli miał liczną rodzinę, to wystarczył dzień.

Dodając do tego pogłówne, podymne, czy dziesięcinę, wychodzi, że i tak całkiem nieźle mu się żyło. Podatków płacił mniej niż my dzisiaj. Ówczesny symboliczny podatek od głowy to obecnie dochodowy, zgodnie z którym im więcej zarobisz, im jesteś bardziej pracowity, zaradny, zdolny, tym więcej musisz oddać władzy. Podymne dzisiaj płacimy w postaci podatku od nieruchomości. Myto również nie zniknęło. Dziesięcinę na Kościół także oddajemy, czy tego chcemy czy nie, tylko inaczej się nazywa.

Przeciętny Polak pracuje tylko na same podatki do lipca, czyli ponad pół roku. Chłop pańszczyźniany, ten bogaty, z liczną rodziną, pracował nie więcej niż półtora miesiąca, by zadowolić finansowe wymagania swego pana.

Tylko że my, oprócz podatków bezpośrednich, gnębieni jesteśmy jeszcze pośrednimi, jak VAT czy akcyza. Wyzyskiwany chłop ich nie płacił. Życie było więc dla niego tańsze niż dla nas. Za pług, konia, koło czy garnek, naftę do lampy płacił tyle ile towar ów był wart. Władza nie dorzucała wtedy do ceny każdego towaru czy usługi 23 procent podatku VAT i drugie tyle akcyzy. Tą ostatnią obłożone są nie tylko futra, alkohol czy tytoń, ale także węgiel, energia elektryczna, kosmetyki, gaz a nawet karty do gry.
Powie ktoś, że chłop był niewolnikiem przypisanym do ziemi. Zgoda. Tyle że my jesteśmy niewolnikami ZUS, NFZ i podatków, których jest około 20. Nasi władcy opodatkowali nawet to, że oddychamy - taksą klimatyczną. Każdy, kto zechce żyć i pracować nie płacąc ich, zostanie srogo ukarany. Władza zabierze mu wszystko, czego się dorobił, a na koniec wsadzi do więzienia. Jednocześnie chcąc się leczyć, uczyć i tak musimy za to płacić.

Co roku pracujemy dłużej, by zadowolić fiskusa, gdyż wydłuża się lista opodatkowanych czynności i rzeczy. Powinniśmy płacić za prezenty ślubne i komunijne. A także, gdy firma zaproponuje nam opiekę zdrowotną, abyśmy nie umarli w poczekalni do lekarza, choć nie korzystamy z tego, gdy jeździmy firmowym autem tylko w celach służbowych, gdy zaoferuje nam kartę wstępu na pływalnię, choć nigdy tam nie zaglądniemy. Zapłacimy także za zaproszenie na firmową imprezę. Zaproszenie, bo nie jest ważne, czy na nim będziemy. Istotne jest, że mogliśmy pójść. Według naszych władców już sama możliwość to korzyść, za którą musimy zapłacić podatek. A z Ministerstwa Finansów docierają informacje, że trwają prace, by poszerzyć ten katalog i opodatkować osoby używające firmowych komputerów i telefonów komórkowych.

Najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska