Julka zaśpiewała wspólnie z Kayah piosenkę "Śpij, kochanie śpij" oraz sama "Wszystkie dzieci nasze są". Była jedną z sześciu występujących w kategorii dziecięcej, która dotarła do finału. Zajęła w nim czwarte miejsce. - Gdybym była wpierwszej trójce, nie mogłabym już kolejny raz wystąpić podczas tego festiwalu. Takie są zasady. A tak, to już przygotowuję się do przyszłorocznej edycji - mówi Julka, która w nagrodę weźmie udział w międzynarodowych warsztatach muzycznych w Jeleniej Górze i świątecznym koncercie z Patrycją Kazadi, Reni Jusis i Katarzyną Stankiewicz.
- Julka kocha śpiewać, a jej choroba kompletnie jej w tym nie przeszkadza. Może i jest niskiego wzrostu, ale barwę głosu ma potężną, co zresztą potwierdziła po występie sama Kayah, mówiąc do niej, że zaśpiewała jak prawdziwa góralka - opowiada Sylwia Żychowska, opiekunka Julki ze szkoły w Stróżach. Podczas finału Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na krakowskim Rynku swoją rodaczkę dopingowała blisko stuosobowa delegacja z gminy Zakliczyn, z burmistrzem Jerzym Soską. - Było nas widać i słychać, tak, że cała Polska mogła dowiedzieć się, że w Stróżach i całej gminie mieszkają radośni ludzie - dodaje Sylwia Żychowska.
Na widowni obecna była m.in. mama Julki. - Były ogromne nerwy i... łzy. Po występie córki popłakałam się jak dziecko. Byłam z niej ogromnie dumna - opowiada Stefania Bagińska. Wyjaśnia, że choroba, na którą cierpi Julka, jest wyleczalna. Jest to jednak czasochłonne i wiąże się z dużym cierpieniem. Kości wydłużane są bowiem mechanicznie. - Decyzję pozostawiamy samej Julce. Leczenie musi jednak rozpocząć się, zanim ukończy 18 lat, póki jej kości jeszcze rosną - mówi mama.
Sama dziewczynka na razie niechętnie podchodzi do tego tematu. - Mama też kiedyś miała operację, tyle że kręgosłupa. Lekarze jednak coś popsuli i teraz musi chodzić o kulach. Nie chcę, aby mnie spotkało to samo - mówi 12-latka.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+