- Jeżdżę kilkanaście lat na tej trasie - mówi nasz Czytelnik. - W 1994 roku wsiadałem w Tarnowie do pociągu o 20.43 i w Stróżach byłem o 21.39. Teraz wsiadam o 18.10 i jestem na miejscu o 19.22. Zatem przed remontem pociąg jechał 56 minut, a po remoncie ponad godzinę. Czy to nie absurd?
Ryszard Rębilas, dyrektor małopolskiego oddziału Przewozów Regionalnych PKP potwierdza czytelniczą obserwację i ubolewa nad absurdem.
- Też liczyłem na to, że podróż po remoncie potrwa krócej. Dla pasażerów liczy się każde pięć minut. Dla nas podobnie, bo chcemy być konkurencją dla autobusów - zauważa.
Jak wyjaśnia, ograniczenia prędkości na tym odcinku wprowadzono ze względu na zły stan torów. Teoretycznie po remoncie składy powinny jechać nawet 80 kilometrów na godzinę. - A mogą 35, nie więcej. Parowozy szybciej jeździły. Niestety, nie od nas to zależy - dodaje Rębilas.
Z pytaniem o wydłużenie czasu podróży odesłał nas do szefa małopolskiego oddziału spółki PKP PLK Włodzimierza Żmudy.
- W wyniku inwestycji poprawiliśmy głównie bezpieczeństwo i komfort jazdy - podkreśla dyr. Żmuda. - Odzyskalibyśmy też kilka minut czasu podróży, ale te minuty zostały "zjedzone" przez problemy związane z mijaniem się pociągów i wydłużonym czasem postoju na stacjach. Na tym odcinku jest tylko jeden tor, stąd kłopot z mijaniem się składów.
Jak zaznacza, na 55-kilometrowym odcinku wymieniono jedynie około jedną trzecią torowiska.
- Radykalnej poprawy szybkości jazdy w tej sytuacji trudno się spodziewać - przyznaje.
Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]
Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!