https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów. Pacjenci narzekają: W stołówce w szpitalu brudno, a obsługa niemiła

Magdalena Balicka
Brudne stoliki, niedomyte sztućce i szklanki, do tego niemiła obsługa. Na szpitalną stołówkę w Chrzanowie skarżą się pacjenci i ich rodziny.

Szpitalna stołówka w Chrzanowie nie cieszy się dobrą opinią. Odwiedzający ją narzekają na nieświeże jedzenie, brud, brzydki zapach oraz niemiłą obsługę.

- Raz nie wytrzymałam i zwróciłam pani uwagę, że jest brudno. Rzuciła mi na stolik szmatę i zasugerowała, bym sama posprzątała, skoro mi to przeszkadza - relacjonuje oburzona pani Magdalena, która w szpitalu spędziła kilka dni.

Odrzuca od jedzenia
Narzeka nie tylko na nieuprzejmą kelnerkę, ale też na serwowane dania.

- Nie uświadczysz tam niczego zdrowego. Jedzenie kupowane jest chyba w pobliskim markecie i odgrzewane w mikrofali. Kilka razy brzuch mnie po nim bolał - przekonuje 30-letnia kobieta. Drażni ją także nieprzyjemny zapach roznoszący się po stołówce. - Czuć starym, przypalonym olejem - mówi. Jej słowa potwierdzają inni pacjenci, którzy odwiedzili stołówkę w lecznicy na ul. Topolowej.

- Kilka dni temu chciałam zamówić naleśnika i napój jabłkowy. Pani za ladą oznajmiła podniesionym tonem, że teraz ma przerwę i nie obsługuje. Na pytanie, jak długo, odwróciła się na pięcie bez słowa i wyszła do kuchni - relacjonuje Monika z Chrzanowa, kolejna pacjentka.

Pani Maria, koleżanka z sali pani Moniki, która też była w szpitalnej stołówce na obiedzie, zwróciła uwagę na frytki i surówkę, które leżały nieposprzątane pod jednym ze stolików.

Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" postanowili sprawdzić, jak naprawdę wygląda obsługa i czystość w tej jadłodajni. Już w progach odpychający zapach przypalonego tłuszczu wydobywający się z kuchni podrażnił nasze nozdrza. Pan siedzący przy jednym ze stolików właśnie kończył kotleta.

By zamówić kawę, musieliśmy poczekać kilka minut, aż pracownica stołówki wyniesie do kuchni talerze po kliencie. Nie była nieuprzejma. Kawę podała nam jednak w niedomytej szklance. Na jej brzegach widać było ślady palców. Zauważyliśmy także kilka frytek pod sąsiednim stolikiem.

Podpytaliśmy starszą panią, która przy stoliku obok jadła naleśnika, jak jej smakuje. - Trochę przypalony, ale kosztuje 2,5 zł. Nie powinnam narzekać - uśmiechnęła się kobieta. Dodała, że jej herbata pachnie za to nieco kawą . Nie da rady jej dokończyć. - Gdyby ktoś był bardziej stanowczy, pewnie zrobiłby awanturę. Ja po prostu drugi raz tutaj nie przyjdę - mówi.

My także nie dopiliśmy swojej kawy. Przedstawiając się jako dziennikarze "Gazety Krakowskiej", zapytaliśmy panią zza lady, czy często klienci narzekają na bałagan.

Bo klienci są roszczeniowi
- Pierwsze słyszę - obruszyła się wysoka kobieta o krótkich jasnych włosach, przedstawiając się jako Iwona. Zaraz potem przyznała, że klienci bywają roszczeniowi. - Chcieliby kotleta za złotówkę i kawę za darmo - uznała.

Zwróciła uwagę, że w szpitalu stołują się nie tylko pacjenci i ich rodziny, a także osoby mieszkające niedaleko. - Nigdzie indziej nie serwują schabowego z ziemniakami i surówką za 11 złotych, czy kawy za 2,5 złotego - przekonywała. Dodała, że niektórzy zamawiają pół naleśnika, by zaoszczędzić, albo proszą niepełną szklankę herbaty, mówiąc, by odliczyć im złotówkę. Co do czystości nie miała sobie nic do zarzucenia.

- Mamy niskie ceny, więc zarobek też jest mizerny. Nie stać nas na złote poręcze i porcelanowe filiżanki - ucięła rozmowę.
Agnieszka Dyba, rzecznik chrzanowskiego szpitala, obiecuje interwencję w stołówce. Podkreśla jednak, że lecznica tylko wynajmuje lokal, w którym serwowane są posiłki.

- Stołówka funkcjonuje w pasażu handlowym szpitala od 2002 r. na podstawie umowy zawartej z Catermed SA z Krakowa - precyzuje rzeczniczka. - Jak najszybciej skontaktuję się z firmą, by wyeliminowała zgłaszane przez pacjentów nieprawidłowości - dodaje. Pacjenci liczą, że ich interwencja przyniesie poprawę i odtąd będą jeść i pić w czystych naczyniach.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kaja
Stołówka jest okropna,jedzenie jeszcze gorsze.Olejem śmierdzi już przy windach a ubranie po wizycie cuchnie tak,że lepiej mieć piżamę i szlafrok na zmianę.Stoliki brudne,jedzenie koszmarne,wszystko odgrzewane w mikrofali.Ato jeśli ktoś uważa że się nie da ,to zapraszam do urzędu miasta w Dąbrowie Górniczej.Zupa dnia,pół porcji można zamówic9np.dla dziecka)Jak zamówisz kotleta to słychać jak ktoś go dopiero ubija,sok z marchwi robiony na miejscu...jak się chce to można.Teraz nawet personel tam nie kupuje,bo nie ma czego.
k
kaja
Stołówka jest okropna,jedzenie jeszcze gorsze.Olejem śmierdzi już przy windach a ubranie po wizycie cuchnie tak,że lepiej mieć piżamę i szlafrok na zmianę.Stoliki brudne,jedzenie koszmarne,wszystko odgrzewane w mikrofali.Ato jeśli ktoś uważa że się nie da ,to zapraszam do urzędu miasta w Dąbrowie Górniczej.Zupa dnia,pół porcji można zamówic9np.dla dziecka)Jak zamówisz kotleta to słychać jak ktoś go dopiero ubija,sok z marchwi robiony na miejscu...jak się chce to można.Teraz nawet personel tam nie kupuje,bo nie ma czego.
j
ja
na zdjęciach nawet widać tę "czystą" stołówkę:)
s
stanislawa
stołówka
szpitalna jest bardzo bardzo dobra jedzenie świetne
czysto wygląd ubogi .
Jedna osoba jest nadająca śię do obsługi ,jak jestem u lekarza to zaglądam kto tam obsługuje bo bardzo mi smakuje gdy ta wysoka pani jest

I

i

sta

Stol

z

c
j
ja
Panie Jacku. Niestety od 2 miesięcy też czasem jadam w tej stołówce, ale nie dla tego, że chcę, ale dlatego, że muszę. Jak sam Pan powiedział, to stołówka szpitalna, więc powinno tam być czysto, bo chodzą tam ludzie chorzy. Tak samo z jedzeniem. Fakt, talerz jest zapełniony, ale a). Czy ten talerz jest czysty? Bo mój nie zawsze! b). Czy jedzenie na tym talerzu jest choć odrobinę zdrowe? Nie, wszystko odsmażane na głębokim tłuszczu. Nikt nie wymaga restauracji 5-ciogwiazdkowej, ale nawet w tanich lokalach można zjeść coś zdrowego. I ta ujmująca obsługa. często są grzeczne, o ile nie zwróci się im uwagi, że jest brud. Ostatnio niskiej blondynce powiedziałam, że siedzenia są tak brudne, że powinnam coś na nich położyć zanim usiądę. I wie Pan, co usłyszałam od tej przesympatycznej kobiety? "Jak Pani to przeszkadza, to Pani problem. Ludzie przychodzą i kładą nogi na krzesła i ja nie będę za nimi latać i tych nóg strącać". G****** jest też tłumaczenie, że ludzie chcieliby tanio zjeść a dobrze, bo mi akurat na tym nie zależy, by tanio było. Wolę zapłacić więcej ale żeby mnie brzuch nie bolał.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska