Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów. Rejestratorka zwolniona ze szpitala. To przez kradzieże i handel kartotekami pacjentów?

Redakcja
Aneta M., rejestratorka w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Chrzanowie jest podejrzewana o kradzież leków i środków opatrunkowych ze szpitala oraz wynoszenie dokumentacji medycznej pacjentów. Postępowanie prowadzi policja chrzanowska. Kobieta nie przyznaje się do złamania prawa.

Najpierw nie dowierzali, potem zmienili zdanie
Gdy sprawa wyszła na jaw, dyrekcja szpitala początkowo twierdziła, że to niemożliwe. Dopiero po dostarczeniu dokumentów i innych dowodów zmieniła zdanie. Najpierw Aneta M. została odsunięta od swoich obowiązków i przeniesiona na etat sprzątaczki. Teraz dyrektor podjął ostateczną decyzję. – Zdecydowaliśmy o rozwiązaniu umowy o pracę z tą osobą – mówi Agnieszka Dyba, rzeczniczka prasowa Szpitala Powiatowego w Chrzanowie. – Pracownica jest na zwolnieniu lekarskim.

O procederze dziennikarze „Gazety Krakowskiej” napisali jako pierwsi w sierpniu br. Doniesieniami zainteresowała się wówczas miejscowa prokuratura i policja. – Wciąż trwa to postępowanie, nie jest proste – zastrzega Robert Matyasik, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie. – Aktualnie przesłuchujemy świadków, a jest ich kilkudziesięciu. Po zebraniu materiału dowodowego zapadnie decyzja, czy pracownica szpitala usłyszy zarzuty. Na razie śledztwo prowadzimy w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.

Organy bardzo powolnego ścigania
Osoby, które miały kontakty z Anetą M., opowiadają o setkach medycznych dokumentów kupionych od niej na podpałkę do grilla. Zawierają one dane osobowe pacjentów szpitala z pełną historią chorób, adresami zamieszkania, wynikami badań. Do niedawna zalegały w ich domach. Do naszej redakcji również trafiło kilkadziesiąt.

– Jak sprawa wyszła na jaw i wybuchła afera na całą Polskę, byliśmy przekonani, że policja natychmiast skontaktuje się z nami i zabezpieczy te wrażliwe dane, ale tak się nie stało – dziwi się Mateusz Then, mieszkaniec Bielska-Białej, który poinformował naszych dziennikarzy o procederze. – Dopiero po półtora miesiąca zostały zabrane.

Od początku afery żadne służby nie traktowały tej sprawy jako pilnej. Nasi dziennikarze kilka razy próbowali dowiedzieć się, co zrobić z kartotekami pacjentów, gdzie je dostarczyć, jak zabezpieczyć i czy w ogóle to robić. – Jeszcze zanim ruszyło śledztwo, wysłałem wiadomość do dyrektora szpitala z informacją, że jego pracownica kradnie leki, ale ten wszystko zbagatelizował – opowiada Mateusz Then. – Odpisał dopiero po kilku tygodniach, że przeprowadził wewnętrzne dochodzenie i nie ma Anecie M. nic do zarzucenia.

Dlatego, jak twierdzi, zdecydował się zawiadomić dziennikarzy. Dodaje, że mieszkańcy Bielska-Białej wciąż mają w domach lekarstwa i opatrunki kupione od Anety M. – Sprzedawała je po znacznie niższej cenie twierdząc, że w szpitalu dostaje je za darmo – wyjaśnia Barbara, która również jest świadkiem w sprawie. – Gdybym wiedziała, że to przestępstwo, nie kupiłabym ani jednej tabletki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska