Nie zawiedliśmy się. Nasz apel o pomoc dla Karolka Tumidajewicza szybko znalazł odzew. Do redakcji zadzwonił gorliczanin, który mieszka w Anglii. - Chciałbym pomóc. Pomożecie w kontakcie z rodziną - zapytał.
Podczas takich właśnie spontanicznych rozmów narodził się pomysł Festiwalu Ciastka. Zaplanowaliśmy go na 21 czerwca. Przed gorlickimi parafiami - bazyliką, parafią św. Andrzeja Boboli przy ul. Partyzantów oraz przy parafii w Gliniku będziemy pod hasłem Ciacho dla Karolka sprzedawali domowe wypieki. Dochód ze sprzedaży przeznaczymy na leczenie malucha w Niemczech.
Karolek ma dwadzieścia miesięcy. Od urodzenia choruje na zespół Fallota. To złożona wada serca, która sprawiła, że w pierwszych godzinach życia chłopiec przeszedł dwie poważne operacje. Szansą na zdrowie dla małego gorliczanina jest leczenie w Niemczech u prof. Edwarda Malca, znanego kardiochirurga dziecięcego.
Na to jednak potrzeba pieniędzy, na początek 40 tysięcy złotych, potem w niedalekiej przyszłości - około 30 tysięcy euro. Karolek ma wielkie piwne oczy, jest ciekawski, poznaje świat z rąk mamy. Choroba powoduje, że praktycznie przez cały czas musi mieć podawany tlen. Stąd rurka na buzi. Komplikacje sprawiają również, że ma kłopoty z połykaniem jedzenia. By nie tracił dodatkowo sił, musi być karmiony również przez specjalną pompę. Jest oczkiem w głowie całej rodziny.
- Nie jesteśmy w stanie sami pokryć kosztów leczenia naszego synka, dlatego prosimy o pomoc "dar serca" ofiarodawców - proszą Ewa i Ernest Tumidajewiczowie, rodzice Karolka.
Wieści o naszym maluchu poszły w świat. Ów gorliczanin, który dzwonił do nas z Anglii, na informację o festiwalu zareagował błyskawicznie: to ja zamówię w którejś cukierni dziesięć ciast, żeby było co sprzedać!
Na nasz apel o pomoc odpowiadają zwykli ludzie. Sami nie mają zbyt wiele, ale los malucha jest im w jakiś sposób bliski. Dzielą się tym, czym mogą, a dla Karolka ważny jest każdy gest, każda złotówka. Chłopiec jest obecnie pod opieką Domowego Hospicjum.