https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co 11. starszego pacjenta rodzina najchętniej zostawiłaby w szpitalu

Anna Górska
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne archiwum Polskapresse
Pan Kazimierz, 70 lat. Krewni niemalże błagali lekarza prowadzącego o wydłużenie jego pobytu w szpitalu, bo... nie mieli łóżka dla chorego mężczyzny. Z panią Aliną była trochę inna sytuacja. Ją opiekunowie koniecznie chcieli zostawić o tydzień dłużej na oddziale geriatrii w szpitalu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Krakowie, bo właśnie kończyli remont.

Według badań, które przeprowadzili naukowcy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, co 11. starszy pacjent jest albo całkowicie porzucony przez rodzinę w lecznicy, albo krewni chcą, żeby przebywał na oddziale dłużej, niż to potrzebne.

- To dużo - nie ukrywa dr Piotr Brzyski, statystyk z Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej CM UJ. - Zwłaszcza że dotyczy to osób powyżej 65. roku życia, niesamodzielnych i wymagających całodobowej opieki - tłumaczy naukowiec z CMUJ.
W projekcie "Porzucenia osób starszych" wzięły udział cztery krakowskie szpitale: MSW, im. Dietla, im. Żeromskiego oraz Uniwersytecki. Badania miały pokazać, czy i jak często hospitalizowane osoby starsze są pozostawiane przez rodziny samym sobie, czy jak długo i dlaczego rodzina zwleka z odbiorem takiego pacjenta ze szpitala. Zbadanych zostało 709 osób powyżej 65. roku życia. Wszystkie trafiły do szpitala w okresie od listopada 2012 do maja 2013, czyli obejmującym najważniejsze święta oraz długi majowy weekend. Wybór oddziałów internistycznych i geriatrycznych miał służyć temu, aby uwzględnić starszych i niepełnosprawnych pacjentów, a nie osoby po urazach i poważnych wypadkach.

Z badań CMUJ wynika, że opiekunowie 21 spośród 709 badanych starali się o zmianę terminu ich wypisu, ale ostatecznie zabrali ich ze szpitala bez poślizgu.

18 chorych zabrano ze szpitala później, niż proponowali lekarze.

- Zajmowali w tym czasie niepotrzebnie łóżko, a każdy dodatkowy dzień pobytu pacjenta na oddziale kosztuje - zauważa Krzysztof Czarnobilski, ordynator oddziału chorób wewnętrznych i geriatrii szpitala MSW w Krakowie. - Przede wszystkim zaś niepotrzebnie byli narażani na infekcje szpitalne, ich stan mógł się pogorszyć - dodaje lekarz.

20 chorych rodzina nie odebrała (choć mogła), ale równocześnie były wskazania, żeby ich przenieść na inny oddział, i tak się stało.
A po 6 z 709 chorych w ogóle nikt się nie zgłosił. - Zaskoczyło nas, ale wszyscy porzuceni to byli pacjenci Szpitala Uniwersyteckiego - podkreśla dr Brzyski.

Naukowcy z CMUJ spróbowali też nakreślić profil chorego, którego rodzina nie chce odbierać ze szpitala. Najczęściej jest to osoba, która wymaga częstych hospitalizacji. Może być też tak, że pobyt w szpitalu i pogorszenie stanu pacjenta są następstwem jego problemów alkoholowych.

- Stąd też niechęć bliskich do opiekowania się tą osobą - wyjaśnia Piotr Brzyski. Naukowiec z CMUJ zaobserwował również, że opiekunów odstraszają i zniechęcają kłopoty pielęgnacyjne, gdy np. chory dziadek lub babcia cierpi na schorzenia żołądkowe i częste biegunki lub niewydolność nerek, wiążące się z nieprzyjemnym zapachem.

Dr Czarnobilski zgadza się, że opieka nad niedołężną, starszą osobą jest trudna. Rozmawia z rodzinami, stara się im pomóc, wskazuje, gdzie mogą szukać wsparcia.

- Ale przecież to człowiek, nie rzecz - przekonuje. - Przykro jest, gdy przychodzą rodziny pacjentów i skarżą się, że nie mają łóżka dla dziadka, muszą jechać na wczasy, skończyć remont albo chcą mieć spokój na święta i bez kłopotu wysprzątać mieszkanie, zrobić zakupy. Gdy skierują babcię czy dziadka do szpitala, są "wolni" i mają czas na załatwienie swoich spraw - dodaje.

Leżą na oddziale po kilka miesięcy

Prof. Tomasz Grodzicki, krajowy konsultant ds. geriatrii, szef oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego:
Porzucenia pacjentów w szpitalach nie są wcale nowym zjawiskiem. Obserwujemy takie praktyki rodzin od wielu lat. Jedno można powiedzieć z pewnością: że liczba porzuceń nie rośnie. Od lat ta liczba jest na tym samym poziomie.
Dla szpitali jest to ogromny kłopot. Zdarza się bowiem, że chorzy leżą na oddziale nawet po kilka miesięcy, choć wskazań ku temu nie ma.

Najczęściej lekarze starają się umieścić takiego pacjenta w zakładzie opiekuńczo-leczniczym, ale najpierw ta osoba musi wyrazić zgodę na pobyt w ZOL-u, potem trzeba czekać na miejsce. Wbrew pozorom, to wszystko nie jest takie łatwe. Angażuje się w te sprawy pracownik socjalny zatrudniony w szpitalu, prosimy też o wsparcie Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
4 października 2013, 07:58, Senior:

Taki ma finał inwestycja w dzieci! Do refleksji! Ku przestrodze!

Jak sie [wulgaryzm]owyn Ojciem bylo to nie dziwota ze nie che sie takich ludzi odbierac

Pomysl czlowieku zanim cos napiszesz

R
R
Jest drugie dno tematu. Opieka nad starszym człowiekiem jest niewystarczająca. W przychodniach tłok,,więc jak już taki pacjent trafi do szpitala rodzina chce,aby był dobrze zdiagnozowany, bo to jedyna okazja. Może zdarzają się przypadki i sugestie rodziny dot przedłużenia pobytu, ale są incydentalne.
Znam odwrotnà sytuację. Osoba 88 letnia, sprawna, samodzielna zachorowała, konieczne było leczenie szpitalne, a ponieważ było lato szpital nie chciał przyjąć chorej. Powiedziano wprost:pewnie nie odbierzecie bo pewnie wyjeżdżacie na urlop. Szok, pierwszy raz z takim podejściem się spotkaliśmy. Skończyło się na awanturze i interwencjach.
Swoją drogą pacjent w domu jest pozostawiony samemu sobie. System służby zdrowia nic nie oferuje, ani dla osób z demencją, ani ńiepełnoprawnym. I jest coraz gorzej.
S
Senior
Taki ma finał inwestycja w dzieci! Do refleksji! Ku przestrodze!
S
Senior
Taki ma finał inwestycja w dzieci! Do refleksji! Ku przestrodze!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska