Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córka walczyła o życie, rodzice nie mieli o tym pojęcia

Iwona Kamieńska
Opel astra został kompletnie zniszczony podczas zderzenia z volkswagenem pol
Opel astra został kompletnie zniszczony podczas zderzenia z volkswagenem pol PSP NOwy Sącz
Rodzice 19-letniej Karoliny, ciężko rannej w niedzielnym wypadku w Nowym Sączu, kilkanaście godzin nie wiedzieli, że ich córka walczy o życie.

Wypadek w Nowym Sącz Batorego: zderzyły się dwa samochody, nie żyje 22-latek (ZDJĘCIA)

- Nikt nie zadzwonił, aby nas poinformować o tym, co się stało - opowiada ojciec młodej sądeczanki. - Gdy długo nie wracała, dzwoniliśmy na jej komórkę, ale nie odbierała. Później okazało się, że telefon leżał w szufladzie izby przyjęć sądeckiego szpitala, a ona była już hospitalizowana w Krakowie

Pan Dariusz ma żal, że nikt nie zawiadomił go o wypadku córki. Sam jednak nie wie, do kogo ten żal adresować, kto winien poinformować rodzinę. Ratownicy pogotowia, szpital, policja?

- Ktoś to jednak powinien zrobić! O tym, że córka miała wypadek, dowiedzieliśmy się dopiero wiele godzin później od jej znajomych, gdy zaczęliśmy szukać naszego dziecka - mówi zdenerwowany. Wypadek zdarzył się na skrzyżowaniu przy hotelu Orbis po godzinie pierwszej w nocy z soboty na niedzielę. W jego wyniku osiem osób zostało rannych, jedna zmarła. Rodzice zaczęli szukać Karoliny dopiero w południe, bo wiedzieli, że wybrała się na noc do znajomych. Sądzili, że po prostu dobrze się bawi.

Dlaczego nikt ich wcześniej nie poinformował o dramacie córki? Dyrektor sądeckiego pogotowia Józef Zygmunt i personel szpitala zgodnie twierdzą, że powinna to zrobić policja. - Gdy ratuje się czyjeś życie, nie ma czasu na szukanie telefonów i kontaktów do bliskich rannej osoby - rozkłada ręce dyrektor Artur Puszko.

Co na to policja?

- Funkcjonariusze, którzy przyjechali do szpitala, aby rozmawiać z uczestnikami wypadku, nie mieli już kontaktu z tą młodą kobietą - mówi Paweł Grygiel, rzecznik prasowy sądeckiej policji. - Została bardzo szybko przewieziona do Krakowa. Jej personalia ustaliliśmy w oparciu o dokumentację szpitalną.

Jak dodaje, podobny problem może powstać zawsze, gdy ranna ofiara wypadku jest pełnoletnia. - Nie ma żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o dziecko lub ofiarę śmiertelną. Wówczas powiadamiamy rodzinę, bo to należy do naszych obowiązków - zaznacza rzecznik Grygiel. - Kiedy jednak ktoś ukończył 18 lat, musimy brać pod uwagę, że może nie życzyć sobie, aby powiadamiać o tym, co się stało. Tak było w przypadku jednej z dziewięciu osób poszkodowanych w wypadku w Nowym Sączu. Co innego, jeśli przytomna ofiara poprosi, aby poinformować bliskich, wówczas to robimy.

Młoda dziewczyna, która przeżyła wypadek, nie miała okazji takiej informacji przekazać policjantom. Była przytomna, ale zanim przybyli do szpitala, pojechała karetką do Krakowa. Zrozpaczeni rodzice dopiero tam ją wczoraj zobaczyli.

Co zrobić, aby taka historia nie przydarzyła się innym? Najlepszym sposobem jest karta ICE (In Case of Emergency) - trwała, plastikowa, z trzema numerami do najbliższych osób. Trzeba ją nosić zawsze z dowodem tożsamości. Kto trafi na taką kartę, dowie się, że ma w nagłym wypadku zawiadomić wymienionych ludzi. Karta powstała z inicjatywy włoskich ratowników. Promuje ją Polski Czerwony Krzyż. Zamówienia można skłądać na stronie internetowej PCK (www.pck.pl).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska