Awans mimo porażki
Jako pierwszy prawo gry w decydującym o końcowym triumfie uzyskał Jastrzębski Węgiel. Polska drużyna co prawda w środę przegrała rewanżowy mecz z tureckim Halkbankiem Ankara 2:3, ale i tak wywalczyła awans, bowiem w pierwszym spotkaniu na wyjeździe zwyciężyła 3:1.
- Zrobiliśmy coś wielkiego. Mamy swój moment chwały nie tylko na arenie polskiej, ale i europejskiej, światowej. Już to będzie wspominane latami, a można zrobić coś więcej - mówił po meczu Jakub Popiwczak, libero ekipy, dla której jest to największy w historii sukces na międzynarodowej arenie.
ZAKSA nie wystraszyła się włoskiego rywala
Przed półfinałowymi dwumeczami wydawało się, że znacznie trudniej o sukces, a więc wyeliminowanie rywala, będzie ekipie z Kędzierzyna-Koźla. Naszpikowany gwiazdami przeciwnik z Perugii wydawał się być najmocniejszy z całej czterozespołowej stawki, która pozostała jeszcze w grze w Lidze Mistrzów.
W domowym spotkaniu przed tygodniem okazało się, że jednak z faworytem można skutecznie powalczyć. Triumf 3:1 dawał nadzieję na finał, ale trzeba było jeszcze zagrać na wyjeździe i zwyciężyć w co najmniej dwóch setach. Mistrz Polski we Włoszech postanowił szybko załatwić sprawę, wygrał pierwszą partię do 23, drugą do 18 i mógł rozpocząć świętowanie (cały mecz zakończył się zwycięstwem 3:1). Polski finał stał się faktem.
O tym, czy ZAKSA po raz trzeci z rzędu okaże się najlepsza w Lidze Mistrzów, czy też tym razem trofeum powędruje do Jastrzębskiego Węgla, przekonamy się 20 maja. Tego dnia w Turynie odbędzie się mecz finałowy.
