- Oficjalnie nikt nam nie zakazał, ale nie mamy też zgody na salwę - mówi Aleksander Adamski, farynarz, czyli etatowy kanonier Bractwa Kurkowego. - Mówi się o tym, że BOR może zgody nie wydać, ale to się okaże dopiero w czasie uroczystości - dodaje.
Do obchodów przygotowuje się też regiment barona E. van Beschi. - Będzie 60 chłopa
w historycznych mundurach z bagnetami i szablami. Karabiny i pistolety zostawimy jednak
ze względów bezpieczeństwa w naszej twierdzy w Marszowcu - raportuje mjr Przemysław Jaskółowski, dowódca regimentu.
Odwiedziny prezydenta pokrzyżowały już plany młodzieżówce SdPl i Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury.
Obie organizacje planowały z pompą uczcić urodziny Władysława Warneńczyka, którego uważają
za geja. Ponieważ tego samego dnia do Krakowa przyjeżdża prezydent - urodzin Warneńczyka
w centrum nie będzie.
- Z powodu konfliktu terminów uroczystości musiałem odmówić zgody na organizację imprezy
- mówi Tadeusz Czarny, dyrektor wydziału spraw społecznych Urzędu Miasta.
Coraz częstsze wizyty głowy państwa w rządzonym przez lewicowego prezydenta Krakowie to spore zaskoczenie.
Tydzień temu Lech Kaczyński był obecny na poświęceniu pomnika Jana Pawła II na Wawelu. Wcześniej wielokrotnie odmawiał wzięcia udziału w uroczystościach.
Głośnym echem odbiła się nieobecność prezydenta RP na obchodach 750-lecia lokacji Krakowa. Tym razem jednak Kaczyński spotka się nawet z prezydentem miasta Jackiem Majchrowskim,
by wspólnie świętować w magistracie.
- Mogę tylko przypuszczać, że prezydentowi coraz bardziej podoba się Kraków - ocenia ze śmiechem Majchrowski.
Zapytany czy nie ma żalu do brata prezydenta - Jarosława Kaczyńskiego - za jego stwierdzenie,
że w Krakowie panuje "majchrowszczyzna", prezydent Krakowa odpowiada:
- Nie mam żalu, bo w przeciwieństwie do PiS nie stosuję odpowiedzialności zbiorowej za słowa.
Dr Jarosław Flis, socjolog, ocenia, że podróże Lecha Kaczyńskiego to wynik spadku popularności
w sondażach.
- Prezydent częściej gości w różnych miastach licząc, że zdobędzie poparcie wyborców - mówi Flis.