FLESZ - Polacy żyją krócej. Co nas zabija?
Do zbrodni doszło 19 maja przed godziną 22. 40-letni mieszkaniec Dąbrowy Tarnowskiej wracał do domu. W zaułku przy ul. Zaręby spotkał Józefa S, który bez żadnego powodu wyjął z kieszeni kamizelki składany nóż i zadał nim przypadkowemu przechodniowi dwa uderzenia w klatkę piersiową. Rany były na tyle głębokie, że przebiły lewe płuco. Doszło też do przecięcia tętnicy podobojczykowej, w wyniku czego zaatakowany wykrwawił się.
Przez ponad tydzień policja poszukiwała zabójcy. Przesłuchiwano przechodniów, którzy feralnego wieczoru byli w pobliżu. Sporządzono portret pamięciowy mężczyzny, który mógł być odpowiedzialny za zabójstwo. W końcu "kryminalni" wpadli na trop Józefa S. Dwa dni po zabójstwie mężczyzna odwiedził jeden z barów i wdał się w rozmowę z właścicielem. Miał mu powiedzieć, że popełnił duży błąd, za który musi zapłacić.
28 maja Józefa S. zatrzymano w jego domu. W budynku gospodarczym znaleziono nóż, który prawdopodobnie był narzędziem zbrodni. Podczas przesłuchania 67-latek przyznał się do winy. Odtworzył przebieg zdarzenia w czasie wizji lokalnej, ale nie potrafił wyjaśnić dlaczego dokonał zbrodni. Śledczy dotarli do kobiety, która kilka chwil przed zbrodnią mijała go na ulicy. Józef S. miał do niej powiedzieć: „coś strasznego się tu stanie” i poszedł dalej.
Oskarżony nie był wcześniej karany. 25 lat pracował za granicą. Wrócił do Dąbrowy gdy przeszedł na emeryturę. Wywiad środowiskowy nie wskazał również, aby sprawiał jakieś problemy w swoim otoczeniu. Po obserwacji biegli stwierdzili, że mężczyzna był poczytalny w chwili dokonania zbrodni. Za zabójstwo grozi mu dożywotnie więzienie.
