Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego ksiądz odebrał sobie życie?

Redakcja
Michał Okła
W człowieku walczą dwa popędy: motywujący popęd życia i destrukcyjny popęd śmierci. Społeczny system norm nakłada ochronną siatkę, która broni człowieka przed śmiercią. Instynkt samozachowawczy kieruje go ku życiu. Ale zdarza się, że ta zewnętrzna siatka znika. I wtedy popędu ku śmierci nic nie jest w stanie zatrzymać. Jak w przypadku księdza z parafii w Starym Sączu - Katarzyna Janiszewska.

Czytaj też: Stary Sącz: samobójstwo wikarego na plebanii

Ksiądz Piotr spotkał księdza Wojciecha jakoś pod koniec lutego. Przypadkiem, na parkingu pod blokiem. Na pewno to było w poniedziałek, bo poniedziałki obaj mieli wolne. Przyjeżdżali wtedy do Bochni odwiedzić rodziców. Ksiądz Wojciech odwiedzał już tylko ojca, mama zmarła krótko po prymicjach. Zostało jeszcze rodzeństwo - Wojtek urodził się jako jeden z trojaczków.

Wtedy w lutym na parkingu to była taka luźna rozmowa: cześć, cześć, co słychać.

- Ucieszyłem się z tego spotkania - mówi ks. Piotr Furmański. - Wojtek był uśmiechnięty, wesoły. Niedawno w jego parafii zmienił się proboszcz. Był zadowolony, pozytywnie nastawiony do pracy, do życia. Mówi do mnie: chłopie, Marek to jest gość. A ja na to: no, teraz odżyjesz. Zawsze w dobrej atmosferze robota inaczej wygląda.

Normalny chłopak

Znali się od małego. Mieszkali w sąsiednich blokach, balkon w balkon. Wojtek na drugim piętrze, Piotr na czwartym. Z okien widzieli kościół św. Pawła, w którym razem służyli do mszy, a później razem byli lektorami. Razem kopali w piłkę, łazili po drzewach, łobuzowali.

- Każdemu się wydaje, że jak ktoś zostaje księdzem, to zawsze był nie wiadomo jaki święty - mówi ks. Piotr. - Wojtek był normalnym chłopakiem. Chodził na dyskoteki, przyjaźnił się z dziewczynami. Mieliśmy swoją wesołą paczkę.

Na chwilę ich drogi rozeszły się, stracili kontakt. Wojtek poszedł do liceum, Piotr - do technikum mechanicznego.
Spotkali się znów w seminarium.

Ks. Piotr: Znając Wojtka z wcześniejszych lat, nie pomyślałbym, że zamierza iść na księdza. Choć, to prawda, pochodził z pobożnej rodziny, był oddany sprawie. Służył do mszy nie dlatego, że ktoś mu kazał, tylko z potrzeby serca.

Nikt nic nie zauważył

Stary Sącz to nie metropolia, ale też nie wioska. Miasto, na tyle duże, że ludzie zagonieni, mało mają czasu dla innych. I na tyle małe, że jeden o drugim dużo wie, a plotki szybko się roznoszą.

Kościół pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej stoi u wylotu deptaka, którym można dojść do rynku. Z jednej strony plebania, z drugiej Dom Parafialny, a obok placyk z ławeczkami, drzewami, parkanem. Ks. Wojciech pracował tu od czterech lat.

Środa była zupełnie zwyczajna. Ksiądz miał spotkanie w Caritasie. Później pojechał zwieźć gazetki parafialne żonie starego kościelnego. Żony nie było, a kościelny chory, pod kroplówką, więc z księdzem jakoś szczególnie nie rozmawiał. Ale też niczego niepokojącego nie zauważył, zwierzał się później synowi. Wieczorem ksiądz odprawił mszę. Po kolacji w domu parafialnym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.

W czwartek rano ksiądz Wojciech nie pojawił się na mszy świętej. Nie zszedł na śniadanie. Koledzy kapłani pomyśleli, że pewnie zaspał. Ale nikt nie poszedł go budzić, bo każdy już musiał biec do swoich zajęć.

Po południu nie było go na lekcjach katechezy, które prowadził. I dyrektorka pomyślała, że pewnie zachorował. Tylko że ksiądz taki sumienny, obowiązkowy, zawsze dawał znać, że go nie będzie. A teraz nic. Cisza.

Na wszelki wypadek zadzwoniła do proboszcza upewnić się, czy aby nic złego i czy we wtorek ks. Wojciech już będzie. Proboszcz poszedł sprawdzić, ale drzwi były zamknięte. A później powiedział dyrektorce, że księdza Wojciecha we wtorek też w szkole nie będzie, że nie żyje.

Więcej przeczytasz w piątkowym papierowym wydaniu 'Gazety Krakowskiej'

Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!

Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska