https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Długie kolejki po zdrowie. By umówić się do specjalisty w Krakowie, trzeba uzbroić się w cierpliwość

Patrycja Dziadosz
SłAwomir Kowalski / Polska Press
Od lipca ubiegłego roku nie obowiązują limity przyjęć do specjalistów. Ale kolejki nie wszędzie się skróciły. By umówić się do niektórych lekarzy w Krakowie, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Najbliższy wolny termin na wizytę u chirurga naczyniowego jest dostępny za 466 dni, a u neurochirurga za 459.

Długie jak tasiemiec kolejki do lekarzy to dla chorych żadna nowość. Liczony w tygodniach, a nawet w miesiącach czas oczekiwania do specjalisty to rzeczywistość wielu pacjentów. Najbliższe wolne terminy przyjęć można znaleźć na rządowej stronie terminyleczenia.nfz.gov.pl.

Przynajmniej w teorii. Wyszukuję wizytę w poradni chirurga naczyniowego w Krakowie. Pierwszy wolny termin dla przypadku stabilnego – 9 października 2023 roku w szpitalu JP 2 w Krakowie. Dzwonię: - Te terminy skończyły się pod koniec czerwca. Teraz mogę Panią zapisać na koniec października - informuje mnie rejestratorka. Mimo że czas oczekiwania wynosi ponad 15 miesięcy to i tak jest to najszybszy z dostępnych terminów w stolicy Małopolski. W poradni przy Szpitalu Uniwersyteckim na wizytę trzeba poczekać około 22 miesięcy, zaś przy szpitalu Bonifratrów blisko 2 lata.

Długie miesiące trzeba czekać też na wizytę do neurochirurga. Najbliższy z terminów ze zwykłym skierowaniem proponuje szpital św. Rafała na... 3 października 2023 roku. Jeśli zaś przypadek jest pilny, to na wizytę trzeba poczekać 13 miesięcy - do sierpnia przyszłego roku.

Mimo iż w lipcu zeszłego roku Ministerstwo Zdrowia zniosło limity przyjęć do specjalistów, to kolejki skróciły się niewiele. Wcześniej rozliczające się w ryczałcie z NFZ poradnie mogły przyjąć jedynie określoną liczbę pacjentów. Teraz poradnia ma zagwarantowane, że otrzyma zapłatę w pełnej wysokości za każdego obsłużonego pacjenta, niezależnie od limitu.

Jak przyznają lekarze, zniesienie limitów to zdecydowanie dobry krok w polityce zdrowotnej, ale problem jest głębszy. Czynnikiem limitującym jest wydolność specjalistów, których zwyczajnie na rynku brakuje zarówno w przychodniach, jak i w całej ochronie zdrowia.

Brak specjalistów powoduje bowiem nie tylko długi terminy oczekiwania, ale także problemy z obsadą grafików. W ubiegłym tygodniu w szpitalu Narutowicza w Krakowie odwołano kilkanaście planowych zabiegów. Powód? Anestezjolog zachorował i poszedł na L4.

- Czekałam na zabieg kilka miesięcy, dzień przed tym jak miałam stawić się do szpitala, zadzwoniła pani z rejestracji informując mnie, że operacja się nie odbędzie. Nie wyjaśniono mi dlaczego, a na moje pytanie, kiedy zostanie wyznaczony nowy termin, opowiedz brzmiała, że mam czekać na kolejny telefon - relacjonuje nasza czytelniczka.

Szpital tłumaczy, że zabiegi musiał odwołać, bo chorego anestezjologa nie było kim zastąpić.

- W związku z ograniczoną liczbą lekarzy tej specjalności, nie było możliwości zapewnienia zastępstwa w tak krótkim czasie - wyjaśnia Agnieszka Marzęcka-Wójcik, rzeczniczka szpitala.

I dodaje, że pacjentki, którym odwołano w ubiegłym tygodniu zabiegi, zostaną zoperowane w możliwie jak najkrótszym terminie. Zabiegi odbędą się w przeciągu dwóch najbliższych tygodni.

Na tysiąc mieszkańców w naszym kraju przypada średnio 2,4 lekarza. To najgorszy wynik w Unii Europejskiej. Dla porównania w Niemczech na tysiąc mieszkańców przypada 4,3 lekarza, a we Włoszech - 4. Z kolei pierwsze trzy miejsca w rankingu zajmują Grecja z wynikiem 6,1 oraz Austria i Portugalia ze średnią 5,2.

W skali całej Europy w gorszej sytuacji od Polski pod względem dostępności medyków jest jedynie Turcja, gdzie na tysiąc mieszkańców przypada średnio 1,8 lekarza. Co więcej, jak wskazuje raport OECD z 2019 r., liczba lekarzy w Polsce nie zwiększa się od prawie 20 lat.

FLESZ - Wakacje jak benzyna, co tydzień jest drożej KOMENTARZ

od 16 lat
Wideo

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
geronto
Prezes Polski stwierdził, że lekarze będą wracać, ba, już wracaJOM bo to euro za niecałe 3 złote to o kant d... można sobie...
Z
Zbigniew Rusek
Brakuje lekarzy? To dlaczego absolwenci liceów nie idą masowo na medycynę, lecz na kierunki studiów, po których absolwenci są bezużyteczni (politologia, zarzadzanie, administracja, niektore filologie - takie, ktore nie dotycza języków, ktorych się uczy w szkołach, historia sztuki itp.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska