
Najwyższe odszkodowania za błędy medyczne w historii Polski
W galerii przedstawiamy najwyższe odszkodowania przyznane w Polsce poszkodowanym pacjentom. Ich kwoty są milionowe.
Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Najwyższe odszkodowania w historii Polski
Sprawa 17-letniego chłopca z Warszawy. Finalnie sąd przyznał zadośćuczynienie w wysokości 900 tys. zł. Chłopiec dostał też wypłacaną co miesiąc rentę w wysokości 16 tys. zł na rehabilitację, opiekę i leczenie, a także prawie 350 tys. zł na specjalistyczne urządzenia, które musi mieć w domu.
Chłopiec trafił szpitala na wydawałoby się rutynową operację wyrostka robaczkowego. Podczas zabiegu doszło do komplikacji anestezjologicznych. Chłopiec był długo niedotleniony, w efekcie doszło do trwałego uszkodzenia mózgu. Od tamtej pory wymaga całodobowej opieki specjalistycznej. Nie mówi, nie ma z nim kontaktu, ma porażenie czterokończynowe.
Ojciec chłopca przez 10 lat wierzył, że prokuratura, zawiadomiona zresztą przez sam szpital, wyjaśni sprawę. Świadkowie - lekarze forsowali jednak tezę, że był to przypadek podobny do tzw. białej śmierci, czyli że do NZK (nagłego zatrzymania krążenia) doszło z niewyjaśnionych przyczyn, co zdarza się podobno raz na milion. Szpital w międzyczasie oddał na złom aparat do znieczulania, zniszczył dokumentację techniczną. Prokuratura umorzyła sprawę z powodu „niestwierdzenia znamion czynu zabronionego”, dopiero po zażaleniu zmieniając to na „przedawnienie karalności”. Na tym etapie ojciec chłopca zwrócił do krakowskiej adwokat mec. Joanny Budzowskiej o pomoc. Wszczęto postępowanie cywilne.
Tropy były różne - stary filtr w urządzeniu do podawania tlenu, niesprawne czujniki, brak wymaganego wyposażenia stanowiska anestezjologicznego itp. Warto dodać, że chłopiec trafił do sali, która była po remoncie. On był tam pierwszym pacjentem - po roku od zakończenia modernizacji! Do tego dnia sala stała pusta. Ostatecznie pełnomocnik ojca chłopca wykazał, że wyłączną przyczyną tragicznych zdarzeń była wadliwie działająca aparatura medyczna - aparat do znieczulenia i system centralnej tlenowni. Powołani w sprawie biegli potwierdzili, że do uszkodzenia mózgu chłopca doszło w mechanizmie, który polegał na podawaniu do organizmu pacjenta zamiast mieszanki tlenu i podtlenku azotu, samego tylko podtlenku azotu.
Do znieczulenia użyto starego konstrukcyjnie, przerobionego aparatu, który nie był przystosowany do odbioru gazów z centralnej tlenowni i nie posiadał odpowiedniego systemu monitorującego stężenie tlenu oraz systemu alarmowego. W sądzie cywilnym ta sprawa ciągnęła się sześć lat, co wcale nie jest dużo, jak na ten stopień skomplikowania. Ostatecznie chłopcu przyznano wysokie jak na polskie warunki zadośćuczynienie - 900 tys. zł.
Dostał też wypłacaną co miesiąc rentę w wysokości 16 tys. zł na rehabilitację, opiekę i leczenie, a także prawie 350 tys. zł na specjalistyczne urządzenia, które musi mieć w domu.

Najwyższe odszkodowania w historii Polski
W 2014 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie rozstrzygnął roszczenie Grażyny Garboś-Jędral, która na wskutek błędu medycznego została kaleką. W sumie sąd przyznał jej 5 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania (liczone wraz z odsetkami od 2004 r.).
Sprawa sądowa trwała w sumie dziewięć lat. W 2004 r. kobieta trafiła do szpitala przy ul. Banacha w Warszawie z zawałem serca. Wdała się salmonelloza; doszło też do przebicia u kobiety jelita grubego. Długi pobyt w szpitalu skończył się uszkodzeniem kręgosłupa, niedowładem kończyn, nieuleczalnymi problemami z trawieniem i wydalaniem oraz utratą funkcji seksualnych. Kobieta ma I grupę inwalidzką.
Mocą tego wyroku, Samodzielny Publiczny Centralny Szpital Kliniczny przy ul. Banacha ma zapłacić powódce milion zł zadośćuczynienia z odsetkami liczonymi od września 2005 r. oraz ma jej wypłacać 6 tys. comiesięcznej renty, liczonej od 2005 r.
W sumie sąd przyznał jej 5 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania (liczone wraz z odsetkami od 2004 r.).

Najwyższe odszkodowania w historii Polski
Za błąd lekarski przy porodzie Szpital Powiatowy w Busku Zdroju ma wypłacić pacjentce 2 mln zł odszkodowania z odsetkami i dożywotnią rentę około 13 tys. zł miesięcznie
W lutym 2020 roku po 15 latach zakończyła się batalia sądowa. Szpital Powiatowy w Busku-Zdroju będzie musiał wypłacić byłej pacjentce dwumilionowe odszkodowanie oraz dożywotnią rentę wynoszącą 13 tysięcy złotych miesięcznie. Sąd uznał, że przez błąd lekarski w trakcie porodu doszło porażenia mózgowego czterokończynowego dziecka poszkodowanej. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.
Tragedia rozegrała się w 2005 roku. Poszkodowana kobieta rodziła w buskim szpitalu, ale z powodu błędu medycznego połączonego z zaniedbaniem dwóch lekarzy w trakcie porodu u noworodka doszło do porażenia mózgowego czterokończynowego. Syn byłej pacjentki buskiej lecznicy porusza się dziś na wózku inwalidzkim, rozumie otaczającą go rzeczywistość, ale mówienie przychodzi mu z trudem. Dodatkowo od początku swojego życia musi korzystać z kosztownej rehabilitacji.