Małopolska jest jednym z regionów znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji jeśli chodzi o niski poziom wód. Ostatnie pomiary wskazały, że w 16 stacjach wodowskazowych w Polsce stany przekroczyły minimum.
Aż siedem z nich znajduje się w naszym województwie, to: Skawica, Wieprzówka, Raba, Lepietnica, Kamienica, Łososina i Zdynia. Prognozowane przez synoptyków przelotne burze nie są w stanie wyeliminować tego problemu. Powód jest bardzo prosty: opady są zbyt gwałtowne, przez co woda szybko spływa, zamiast wsiąkać w ziemię i odbudowywać zasoby wód gruntowych.
- Aby sytuacja się poprawiła, deszcz musiałby padać przez co najmniej dwa miesiące - wyjaśnia Grzegorz Walijewski, hydrolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.
Soła w Oświęcimiu to zwykle wartka, górska rzeka. Tu raczej są problemy z jej zbyt wysokim stanem, bo po kilku dniach opadów potrafi wystąpić z brzegów. Ale nie w tym roku. Teraz ledwo płynie. W ub. roku jedną z atrakcji miasta były spływy kajakowe w co drugą niedzielę, z bulwarów w centrum miasta do ujścia do Wisły, to około 2 kilometrów trasy. W tym roku dało się pływać tylko do połowy lipca, później z powodu niskiego poziomu rzeki zostały odwołane. - Aż dziwna jest ta nasza Soła. Jest jakby zielona, jakby dno mchem zarosło - mówi Mieczysław Brańka, który wczoraj spacerował brzegiem rzeki.
Faktycznie, rzeka wygląda bardziej jak starorzecze czy staw ze stojącą wodą. Odsłania się coraz więcej kamienistych plaż. Zwykle dużo osób w ciepłe dni tu lubi się opalać lub kąpać.
- Ale w tym roku to raczej nie. Woda wygląda na stęchłą. Wejdzie się do niej i można jakiegoś paskudztwa załapać - mówi Justyna Mosur, mama 4-letniego Stasia.
Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja Wieprzówki.
- Wody tu nie ma od połowy lipca - komentuje Anna Baran, mieszkanka Andrychowa. Jej koryto przypomina raczej leśną ścieżkę niż rzekę.
- Problem niskiego stanu rzek jest następstwem bardzo ciepłej i bezdeszczowej jesieni w ubiegłym roku. Sytuacji nie poprawiła tegoroczna mało śnieżna i mroźna zima. Ciepła wiosna i praktycznie bezdeszczowe lato jeszcze bardziej spotęgowały to zjawisko, powodując suszę hydrologiczną w województwie małopolskim - podsumowuje Grzegorz Walijewski.
Tak niskie poziomy wód wodomierze pokazywały ostatnio w 2015 r. Susza najbardziej dokucza rolnikom i sadownikom. Niektórzy szacują, że z jej powodu stracą nawet połowę plonów. Hodowcy bydła boją się, że nie będą mieli czym karmić trzody zimą.
- Plony są mniejsze, jakość produktu gorsza, a ceny wyższe - podsumowuje Józef Sułkowski, dyrektor handlowy Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej i zaznacza, że producenci już liczą straty.
Należy się przygotować na to, że w przyszłym roku warzywa i owoce będą droższe niż obecnie.
- Policja świętowała na Rynku w Olkuszu w uroczystej oprawie
- Jakie pamiątki z Oświęcimia? Są różnorodne
- Tak wypoczywali samorządowcy z Małopolski zachodniej
- Uważaj co zbierasz! Najbardziej trujące grzyby [PRZEGLĄD]
- Ćma azjatycka zjada nam bukszpany [ZDJĘCIA, PORADY]
- Wielkie plany w sprawie zamku w Rabsztynie [ZDJĘCIA]
