Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
- Po co w ogóle ten sprzęt zakupiono? - głowi się Adam, związkowiec z "Solidarności" w lecznicy. - Jeśli był potrzebny, by spełnić wymogi Narodowego Funduszu Zdrowia i miał służyć pacjentom, to dlaczego aż tyle czasu znajdował się w piwnicy? Jeśli przez półtora roku stał w piwnicy, to widocznie nie był aż tak bardzo potrzebny pacjentom. Zamknięte koło - rozkłada ręce związkowiec.
Sprawą zajęła się wojskowa prokuratura. Ustaliła m.in. że sprzętu od razu nie zamontowano,gdyż dopiero po zakupie okazało się, iż jest konieczne powiększenie pomieszczenia, gdzie miał stanąć.
- To tak jakby przed zakupem wersalki ktoś nie sprawdził, czy będzie się ona mieściła w pokoju. Tłumaczenia Piotra Gicali, dyrektora szpitala, przemawiają na jego niekorzyść - oburza się związkowiec.
Ponadto dyrektor lecznicy oświadczył śledczym, iż opóźnienie w montażu sprzętu było tylko i wyłącznie efektem niezrealizowania jego poleceń w tym zakresie przez Marka Borkowskiego, szefa logistyki. Wobec niego wdrożono postępowanie dyscyplinarne i ukarano.
Borkowski nie chce komentować tej sprawy. W prokuraturze jednak podał, że nie był informowany o zakupie fotela i nie wiedział o potrzebie adaptacji pomieszczenia. Śledczy nie dopatrzyli się w postępowaniu szefa lecznicy przestępstwa. Odmówili więc wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia obowiązków służbowych przez dyrektora poprzez nieuzasadnione ekonomicznie i potrzebami dokonanie zakupu fotela.
- Oczywiście może budzić wątpliwości fakt, że sprzęt tyle czasu był przechowywany w piwnicy. Ale ocena działań komendanta szpitala, które w ocenie prokuratury nie stanowią przestępstwa, należy do jego przełożonych i organu założycielskiego - podkreśla płk Wojciech Serafin z prokuratury.
Sprawę wyjaśniał także departament kontroli MON-u. - Stwierdzono zaniedbania ze strony szefa logistyki. Został ukarany - ucina Janusz Wolczak z biura prasowego resortu.
Dyrektor nie poniósł konsekwencji. Niezadowoleni takim obrotem sprawy związkowcy złożyli zażalenie do prokuratury.
Poprosiliśmy dyrekcję o wyjaśnienie sprawy. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Radca prawny działający w imieniu szpitala oświadczył, że do czasu ukazania się sprostowania do artykułu z 29.08.2012 r. "Szpital Wojskowy, bez wsparcia armii" nie będa nam udzielane żadne informacje dotyczące szpitala.
Rok 2009
Ówczesny dyrektor zakupił na dwie karetki indywidualne tablice rejestracyjne za 2 tys. zł. Zwykła kosztowała 150 zł.
Rok 2011
Po wykonaniu kilkudziesięciu zabiegów nowo zakupiony artroskop został odstawiony do kąta. Powód? Zbyt niski kontrakt NFZ na usługi oddziału ortopedycznego.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!