Chrzanowianie nie mogą zrozumieć, dlaczego opiekunowie nie dopilnowali swych pociech i nie trzymali zamkniętej broni.
Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji, uważa, że należałoby zaostrzyć zasady sprzedaży wiatrówek. - Obecnie może je kupić każdy, nawet dziecko, za niewielkie pieniądze, przez internet - przyznaje policjant.
Przemysław Rejdych, doradca burmistrza Trzebini ds. bezpieczeństwa, uważa, że rodzicom przydałaby się solidna lekcja wychowawcza. - To oni odpowiadają za bezpieczeństwo swych dzieci i powinni ponieść karę - grzmi Rejdych.
Ewelina Żak, psycholog z Olkusza, tłumaczy, że dla maluchów w tym wieku broń nie kojarzy się z zagrożeniem, a raczej z zabawką, taką jak karabin na wodę. - Jeśli widziały, jak tata czy dziadek strzela do celu, pewnie postanowiły ich naśladować. Szkoda, że nikt im nie uświadomił, że to nie zabawa - zaznacza pani psycholog.
W miniony poniedziałek 10-letni chłopak z Balina, wykorzystując nieuwagę rodziców, zabrał na podwórko wiatrówkę i zaczął strzelać do swego psa. Ze wstępnych informacji policji wynika, że działał celowo. Kundelek zginął na miejscu.
Dzień później w Trzebini-Sierszy podobną bronią zaczął bawić się 8-latek. Postrzelił się w nogę. Na szczęście chłopczyk wyszedł już ze szpitala, ale obie sprawy trafiły do sądu dla nieletnich.
- To nie do pomyślenia, by trzymać w domu broń i to w miejscu dostępnym dla dzieci - oburza się Wanda Ponisz, przedwodnicząca os. Siersza w Trzebini. Tego samego zdania jest proboszcz miejscowej parafii, ks. Stanisław Krzysik.
Wiatrówka jest jak sportowa zabawka?
Reporterom "Gazety Krakowskiej" udało się dotrzeć do jednej z rodzin. Pani Halina z Sierszy, mama 8-letniego Patryka, który postrzelił się w nogę, w ogóle nie widzi problemu, a tym bardziej swojej winy.
- Przecież w dzisiejszych czasach każdy ma wiatrówkę. To nie jest żadna broń palna, tylko taka służąca do zabawy. Strzelamy z niej do celu, ćwicząc oko - wyznaje beztrosko pani Halina, dziwiąc się zainteresowaniem mediów. - Syn jest cały i zdrowy. Nic się nie stało - ucina rozmowę, choć z opowieści sąsiadów wynika, że rodzina chciała uniknąć rozgłosu, dlatego zawiozła syna do szpitala w Jaworznie, a nie w Chrzanowie i trzeba było nadrobić sporo drogi.
Zapytaliśmy Patryka, czy po wypadku i wizycie w szpitalu nadal będzie podkradał rodzicom wiatrówkę. - Nie, już nigdy nie będę się nią bawił - zarzeka się chłopczyk.
Sąsiedzi rodziny są oburzeni zajściem i potępiają rodziców, że nie dopilnowali dziecka. - Przecież gdyby ten maluch wycelował sobie w brzuch albo w głowe, mógłby tego nie przeżyć - przekonuje jedna z sąsiadek z ulicy Dembowskiego w Sierszy, prosząc o anonimowość. - Nie chcę kłótni z sąsiadami. Uważam jednak, że powinni być bardziej odpowiedzialni - dzieli się spostrzeżeniami.
Strzelał do swojego psa jak do śmiecia
W niewielkim Balinie przy ul. Dworcowej także huczy od plotek. - Jak chłopak ma szanować zwierzęta, skoro rodzice ich nie szanują. Tam kundel jest jak gryzoń, tyle tylko, że ma pilnować chałupy - wyznaje starszy pan.
Oba zdarzenia stały się tematem dla psychologów i policji. Pierwsi zastanawiają się, czy nie powinno zaostrzyć się prawa, które aktualnie nie wymusza posiadania pozwolenia na broń pneumatyczną. - Wiatrówkę może kupić każdy, nawet dziecko w sklepie internetowym i to już za 100 złotych - przyznaje Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji, podkreślając, że surowsze powinny być też kary dla opiekunów, którzy nie potrafią zabezpieczyć tego typu broni przed swymi pociechami.
- Nadal badamy, jak doszło do tego, że wiatrówka znalazła się w rękach małoletnich i czy rodzice rzeczywiście zawinili. Sprawę rozstrzygnie sąd rodzinny - dodaje rzecznik policji, przypominając, że za narażenie dziecka na utratę zdrowia lub życia grozi do pięciu lat więzienia.
Broń każde dziecko kupi przez internet
Okazuje się, że zakup wiatrówki rzeczywiście nie jest trudny. Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zadzwonili do dwóch sklepów internetowych i tonem głosu imitującym dziecko próbowali dopytać o szczegóły transakcji. Żaden ze sprzedawców nie zareagował nawet wtedy, gdy prosiliśmy go o przesyłkę za pobraniem, zdradzając, że nie mamy swojego konta i czekamy na kieszonkowe od mamy. "Nie ma sprawy. Można zapłacić przy odbiorze, to tylko 10 złotych więcej" - usłyszeliśmy od jednego z internetowych handlarzy.
Przemysław Rejdych z Trzebini, doradca burmistrza ds. bezpieczeństwa, przyznaje, że sprawa jest mocno kontrowersyjna. - Winę za oba zdarzenia ponoszą tylko i wyłącznie rodzice tych dzieci - twierdzi bezkompromisowo. Uważa, że powinni zostać surowo ukarani. - Strzał z wiatrówki naprawdę może zabić albo poważnie uszkodzić. Na przyklad trafiając w oko, musimy się liczyć, że je stracimy - zaznacza Rejdych. Podczas kolejnych spotkań z młodzieżą szkolną zamierza poruszyć temat broni. - Niestety, wiatrówki są coraz bardziej popularne - przyznaje.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!