Niemiec, Jens Spahn. W Brukseli wszczęto alarm, a European Fine Chemicals Group, reprezentująca producentów półproduktów do leków ostrzegała, że w razie ewentualnej pandemii może zabraknąć w Europie najważniejszych leków. Również dr Paweł Chrzan, były prezes Gdańskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim uznał, że w Polsce sytuacja może być poważna.
Problem w tym, że polskie fabryki farmaceutyczne, przed laty najsilniejsze na rynku produkcji leków w naszej części Europy, przeszły w prywatne ręce. Nowi właściciele, podobnie jak menedżerowie - ich odpowiednicy w innych krajach UE uznali, że bardziej opłacalne będzie zamawianie półproduktów - tzw. substancji czynnych do wytwarzania leków w tańszych firmach mieszczących się głównie w Chinach i Indiach. I tak, krok po kroku, doszliśmy do sytuacji, w której aż 80 proc. substancji czynnych, używanych przez producentów leków pochodzi z Państwa Środka.
Tych leków brakuje w aptekach. Portal "GdziePoLek" publikuje...
Pierwsze sygnały o skali potencjalnych kłopotów pojawiły się w ubiegłym roku, gdy w substancjach czynnych wytwarzanych w krajach Azji wykryto zanieczyszczenia potencjalnie rakotwórczą N-nitrozodimetyloaminą. Równocześnie pojawiły się informacje, że Chińczycy postanowili zamknąć kilkanaście fabryk substancji czynnych. Jako powód przestawiono względy ekologiczne, jednak mówiono, że to problemy z zanieczyszczeniem substancji czynnych.
W efekcie w aptekach zaczęło brakować ponad 100 specyfików. Pojawiły się m.in. "dziury" w dostawach leków na cukrzycę, kardiologicznych, obniżających krzepliwość krwi. Z aptek znikł produkowany w Polsce ranigast, a zakup używanego przy chorobach tarczycy euthyroxu stał się naprawdę dużym wyzwaniem.
Zagrożenie po wybuchu epidemii koronawirusa
Uzależnienie od chińskiego przemysłu może po raz kolejny zagrozić europejskim i polskim pacjentom po wybuchu epidemii koronawirusa. Eksperci nie wykluczają, że że większość półproduktów używanych do wytwarzania strategicznych leków pochodzi z dotkniętej epidemią chińskiej prowincji Hubei. A tam, ze względu na potrzebę ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa, zamykane są kolejne zakłady pracy. W dodatku epidemia, atakująca pracowników sprawia, że nie można dać gwarancji wysokiej jakości wytwarzanych tam półproduktów.
Dlatego , jak twierdzi dr Paweł Chrzan, dziś można już mówić o większości leków, których produkcja jest potencjalnie zagrożona. Są to głównie antybiotyki, leki przeciwcukrzycowe, kardiologiczne i wiele, wiele innych.
Kłopotliwe uzależnienie lekowe od Chin. Czy jest się czego bać?
- Zdecydowanie należy uspokoić klientów aptek - słyszę w biurze prasowym Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. - Specjalnego komunikatu w związku z tym nie planujemy, bo sytuacja nie wzbudza naszego zaniepokojenia. Zidentyfikowaliśmy ryzyko. To, że ryzyko jest identyfikowane, nie znaczy, że występuje.. Na bieżąco sprawdzamy, też w kontekście tego, co działo się w ubiegłym roku, czy podmioty odpowiedzialne zgłaszają nam jakiekolwiek problemy.
Również Europejska Agencja Leków nie potwierdza na razie żadnych zakłóceń dostaw.
W trójmiejskich aptekach słyszę, że w ostatnich dniach nie zauważono pogorszenia dostępu do leków.
- Co nie znaczy, że mamy problemów - mówi kierowniczka jednej z gdańskich aptek.
- Nadal brakuje euthyroxu, leków na cukrzycę drugiego typu , stosowanych na nadciśnienie, na astmę, plastrów hormonalnych, pojawiły się chwilowe braki miluritu, hamującego wytwarzanie kwasu moczowego. I trudno powiedzieć, że mamy jedną przyczynę obecnych kłopotów. To mogą być zarówno zanieczyszczone półprodukty , jak i nielegalny wywóz specyfików przez tzw. mafie lekowe z Polski. Problem jest bardzo złożony.
Na pytanie, czy w obawie przed ewentualnymi kłopotami z brakiem leków należy robić zapasy, farmaceuci wzruszają ramionami.
- To jest niemożliwe - twierdzi farmaceuta z Gdyni. - Wszelkie dostawy rozchodzą się w mig.
Zdaniem ekspertów wszystko ostatecznie zależy od sukcesów w walce z koronawirusem. Na razie nie ma problemów z dostępem do leków i jeśli w przeciągu kilku następnych miesięcy uda się opanować epidemię chińskiego wirusa, po krótkim załamaniu rynek farmaceutyczny wróci do normy. A jeśli nie?
