
Rak - kibic pełny sprzeczności, niby za Polakami, ale fajnie jakbyśmy wyszli z grupy choć przegrali z Hiszpanią (bo kibicujesz Realowi lub Barcy), nie znosisz jak wszyscy grają na Lewandowskiego, ale nie masz problemu gdy ten strzeli gola. Wierzysz, że lepiej jak Polacy stracą gola w 5 minucie, bo się biorą do roboty, ale przez 85 minut cierpisz, bo musisz martwić się, że nie dadzą rady wyrównać.

Lew - gwiazdor, zawsze w centrum uwagi. Typuje składy, wyniki, naciąga na zakłady. Pierwszy w drugiej połowie rzuca "może teraz coś mocniejszego?", a do piłkarzy z telewizora krzyczy "moja babcia by to strzeliła" lub "patałachy, tak to grałem w trampkarzach młodszych za oranżadę". W dogrywce robi się męczący, przy karnych - nieznośny.

Panna - kibic poukładany, piwa podzielone po 5 na pierwszą i drugą połowę, podobnie przekąski, żona wysłana do kina na "Przeminęło z wiatrem" - 3 godziny spokoju, dzieci mogą zostać... zakneblowane. Zakłada, że przegramy, ogląda w spokoju, jak wygramy to jest radość, jak przegrywamy, to w 89 minucie przełącza na siatkówkę lub golfa i udaje, że nic się nie stało

Waga - kibic inteligentny, analizujący, wcielenie Jacka Gmocha przed telewizorem, opanowany. Z góry wie, że przegramy, a jak wygramy, to też to wiedział, ale nie powiedział. Trenerzy reprezentacji powinni do niego dzwonić przy układaniu składu i taktyki. Szpakowski brał u niego korepetycje, bo Waga wie o futbolu wszystko. Choć... jak raz sam kopnął piłkę na boisku to go 3 dni bolał duży palec u prawej nogi.