Skocznia jest legendą
Wielka Krokiew w minioną środę obchodziła swoje 92 urodziny. Ta najbardziej znana skocznia narciarska w Polsce została otwarta 22 marca 1925 i od tego czasu trzy razy gościła Mistrzostwa Świata, a 22 razy odbył się tu Puchar Świata.
W ostatnich latach można było o niej powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest obiektem nowoczesnym. Dlatego w zeszłym roku rozpoczął się jej remont.
- Ten wiązał się z wieloma perypetiami - przypomina Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.- Zarządzający skoczną Centralny Ośrodek Sportu dostał bowiem na prace niewiele pieniędzy w stosunku do tego, na ile roboty wycenili budowlańcy. Dlatego, choć początkowo skocznia miała być w całości wyremontowana już w 2016 roku, ostatecznie renowację podzielono na 2 lata.
W minionych 12 miesiącach przebudowano próg i wymieniono tory najazdowe (wystarczająco taniego wykonawcę udało się znaleźć dopiero w trzecim przetargu - przyp.red.), a na ten rok zaplanowano przebudowę zeskoku, budowę systemu śnieżącego, czy montaż nowego igielitu.
Remonty są konieczne
Na tegoroczne remonty COS przygotował kwotę 7,5 miliona złotych z niewielkim hakiem. Niestety, w pierwszym (ogłoszonym w styczniu) przetargu wszystkie 7 ofert opiewało na większe sumy (od 7,6 do 9,5 miliona zł). COS zdecydował się jeszcze raz ogłosić przetarg.
- I na szczęście okazało się, że chętny na prace przy skoczni za określoną przez nas sumę się znalazł - mówi Grzegorz Kotowicz, dyrektor COS, odpowiedzialny za remont skoczni. - Umowę na prace podpisaliśmy z firmą kamieniarską Kazimierza Wolskiego z Kluszkowiec.
Ten wykona prace za 7 mln 500 tys. 252 złote i 29 groszy.
- To była nie tylko najtańsza, ale i najlepsza oferta. Oferent jako jedyny dał nam bowiem 10 lat gwaranci na prace - podkreśla.
Wstydu nie będzie...
- Tym samym można powiedzieć, że stał się mały cud - mówi Marek Zubek, trener narciarski z Zakopanego. - Gdyby nie ten przedsiębiorca, remont skoczni by się nie odbył lub musiałby być robiony w okrojonym stopniu. A to groziłoby olbrzymim skandalem. Skocznia straciłaby bowiem homologację i organizację wszystkich międzynarodowych zawodów.
O tym, iż cena za remont skoczni jest niska, wie doskonale sam przedsiębiorca.
- Gdybym chciał na tym kontrakcie zarobić choć złotówkę, w życiu nie dałbym takiej ceny - mówi Kazimierz Wolski. - Ja jednak skocznię chcę przebudować nie dla zysku, tylko z kibicowskiego obowiązku. Kocham skoki narciarskie i z całego serca jestem wdzięczny polskim skoczkom za te wzruszenia, jakie dają oni nam, kibicom. Stać mnie dołożyć trochę do tego sportu i wspomóc przebudowę skoczni. Zrobię ją po kosztach, a być może także trochę do interesu dołożę - mówi Wolski, którego majątek w 2012 roku opiewał na kwotę 8,3 mln zł, a jego firma przyniosła wtedy przychodu 45 mln zł brutto (to dane na podstawie oświadczenia majątkowego z czasów, gdy Wolski był radnym powiatu nowotarskiego).
Kazimierz Wolski zapewnia, że zamierza użyć przy budowie samych najlepszych materiałów i sowicie wynagrodzić swoich pracowników.
- Zapewniam, że skończę przebudowę na czas (plan to już październik tego roku) i po renowacji skocznia będzie nadawała się do przeprowadzenia zawodów przez następne kilkadziesiąt lat - zaznacza stanowczo Kazimierz Wolski.
Zanim pojawił się Stoch i Małysza, byli oni. Zobacz jak wygl...