Opinie są jak dziura w dupie: każdy ma swoją i śmierdzi. Watażka związkowy Bogusław Ziętek ze swymi ludźmi podczas ostatniej rozróby na ulicach Warszawy wykrzykiwał opinię, że "to nie nasz kryzys i nie będziemy za niego płacić!" Śmierdziały palone opony.
Inni byli bardziej zwięźli: "złodzieje!" Ostatnio banki wyrażają opinię, że choć kredytobiorców kryzys przycisnął do muru, można z nich zedrzeć dodatkowe prowizje. Śmierdzi kłamstwo, bo stopy procentowe od paru miesięcy są coraz to obniżane, ale ciemny lud może się wystraszy i zapłaci. Pani prezydent Warszawy wyraziła opinie, że jej zastępcy powinni dostać po 85 tysięcy nagrody. Nic tam nie czuć, bo gotówka z założenia nie śmierdzi.
Warto więc zatkać nos i popatrzeć, jakie kryzys ma oblicze, bo chyba nie wenezuelskiego półdyktatora Hugo Chaveza, któremu tow. Ziętek wysłał swego czasu list hołdowniczy. Wielu kupuje tańszą żywność lub ubrania; daremność tej opinii jest oczywista, bo pieniędzy nie przybywa z oszczędzania tylko
z zarabiania.
Inaczej premier Tusk, który najpierw wyrażał opinię, że kryzysu nie ma, ostatnio zmienił zdanie, że jednak jakiś jest, ale Polska daje sobie radę lepiej niż inni. Jeśli tak, to czas na obiecaną reformę rządu: wystarczą nam tylko trzy ministerstwa - zdrowia, szczęścia i wszystkiego najlepszego.
Zupełnie inaczej opiniuje sytuację opozycja, a zatroskane oblicze prezesa Kaczyńskiego najlepiej świadczy, że jest źle i będzie jeszcze gorzej, bo rząd nic nie robi, a powinien dodrukować kasę, albo przynajmniej pożyczyć najlepiej z Gabonu, ostatecznie z Wenezueli. Jeszcze inaczej opiniuje PSL: więcej posad dla krewnych i znajomych Królika (Królik, to taki król tylko mniejszy, na miarę małej partii).
W antycznej grece słowo kryzys oznacza jednak zmianę, a nie biedowanie. Może kryzys to szansa, by rodziło się coś nowego, a nie odklepywano to co zawsze, w połączeniu z zaciskaniem pasa?
Kryzys odmienił nawet prezydenta Majchrowskiego - już się nie piekli, że to pomówienia i potulnie zapłaci za pokój wynajmowany w grzesznych celach w najobrzydliwszym motelu Krakowa. Jaki prezydent - taki pokoik. A ponadto należąca doń jeszcze nie tak dawno Krakowska Szkoła Wyższa (własność przeniesiona na małżonkę) zmienia nazwę na Akademia. Już nikt nie będzie niecnie rozszyfrowywał skrótu KSW jako Kup Sobie Wykształcenie. Minister Pitera opublikuje w związku z tym nowy raport oparty na wycinkach prasowych, którego nikt nie będzie miał ochoty przeczytać, a gdyby chciał, to mu się nie pozwoli, bo tajny.
Rozumiem, że związki zawodowe chcą pozbyć się wiosną zużytych zimówek i ulżyć przeciążonym zakładom utylizacji. Albo inaczej: skoro przed kryzysem nie udała się druga Irlandia, to może dzięki Ziętkowi, Śniadkowi i paru innym zrobimy tu teraz drugą Grecję, albo przynajmniej Węgry, dwa bratanki. Jest jednak sposób przeciwdziałania zastosowany przez Platformę, która skusiła niedawnego związkowca Krzaklewskiego miejscem na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego. A gdyby tak namówić pozostałych panów od opon, petard i tłumów przywożonych gdzie trzeba wynajętymi autobusami? W końcu fucha za ponad trzydzieści kawałków miesięcznie, to nie byle co. Języków nie trzeba znać, wszystko ci przetłumaczą, a opinie też tam mają lepiej uperfumowane niż nad Wisłą.
W antycznej grece słowo kryzys oznacza jednak zmianę, a nie biedowanie. Może kryzys to szansa, by rodziło się coś nowego, a nie odklepywano to co zawsze w połączeniu z zaciskaniem pasa? W poszukiwaniu odpowiedzi wstąpiłem do znajomka, u którego - na licznych u nas zakrętach Historii - zawsze mogę zaczerpnąć nieco tzw. "ludowej mądrości" podlanej okowitą. Ale tym razem w zajmowanym przezeń pomieszczeniu (to jest chciałem powiedzieć: melinie) nie śmierdział sfermentowany zacier tylko podniecały węch jakieś ziółka.
- Teraz kryzys - zachrypiał. - Cukier zdrożał. Już nie pędzę… Mam coś lepszego.
Tak nalał mi kropelek żołądkowych firmy "Alofarm" zakupionych w ilości kilkunastu buteleczek w najbliższej aptece. Flakonik 35 gramów zawiera 70 procent spirytusu, kosztuje 2 złote i smakuje jak żołądkowa gorzka, tylko mocniejsza. Czy istnieje gdzieś tańszy alkohol? Wzruszony jak stary siennik uścisnąłem serdecznie mojego druha. Polak potrafi. Jego rozradowane oblicze to jest właśnie fizys na kryzys. Damy sobie radę.