Francuski konwój przeciwko restrykcjom covidowym ruszył do Brukseli na kolejny zakazany wiec.
Setki samochodów, kamperów i ciężarówek biorących udział w proteście, ma w poniedziałek przybyć do Brukseli, choć władze zakazały demonstracji.
To jeden z kilku protestów na świecie zainspirowanych sporem kierowców ciężarówek z władzami w Kanadzie.
Francuski konwój obozował na parkingu w pobliżu Lille, protestujący wymachiwali francuskimi flagami i skandowali „Nie poddamy się” i „Wolność, wolność”.
Pojedziemy do Brukseli, aby spróbować zablokować miasto i walczyć z polityką stałej kontroli – mówił Jean-Pierre Schmit, bezrobotny 58-latek z Tuluzy.
Dla 45-letniej Sandrine z Lyonu, reakcja rządu na kryzys Covid ujawniła, że „krok po kroku, w podstępny sposób, tracimy wolność”.
Ten samozwańczy „konwój wolności” ma miejsce po tym, jak w weekend w Paryżu aresztowano 97 osób, gdzie tysiące przeciwstawiło się zakazowi próby blokady stolicy Francji.
Belgijskie władze zakazały demonstracji w stolicy z „pojazdami zmotoryzowanymi” i poinformowały, że podjęły działania, aby zapobiec zablokowaniu Brukseli. Policja opublikowała w mediach społecznościowych ostrzeżenie, że protesty pojazdów są zakazane i odradzają podróżowanie do stolicy samochodem i będą kierowały konwojów na parking na obrzeżach miasta.
Niektórzy uczestnicy podobnej demonstracji zorganizowanej w Hadze również ogłosili zamiar wyjazdu do Belgii. Premier Belgii Alexander De Croo doradził, by zrezygnowali z planów przyjazdu do Brukseli. Mówię do tych, którzy przyjeżdżają z zagranicy: spójrzcie na przepisy w Belgii. Nigdy nie mieliśmy zbyt surowych reguł i nie mamy już ich tak wiele. Więc narzekaj w domu – radził. .
