Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy jedni wylewali krew za wolność, inni popijali popołudniową herbatkę

Andrzej Ćmiech
Uczestnikiem powstania listopadowego był książę Stanisław Jabłonowski z Kobylanki. Za udział w bitwie pod Grochowem 16 marca 1831 r. otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari.

,,Już kawaleria moskiewska dobiegała do naszych armat, kiedy Mycielski z 2. Pułkiem ułanów natarł piorunem i w oka mgnieniu ją rozbił i do ucieczki przymusił. Iluż ich tam z koni naspadało! Porzucamy wszyscy nasze działa, mieszamy się z konnicą i dalejże gonić Moskali: oni uciekają, a my tłuczemy. Najgorzej dla nich było, że nie mieli którędy się cofać, tylko przez Domanice, która to wieś, w jednej linii zbudowana, miała płoty z jednej i z drugiej strony. Tłok się zrobił w brygadzie moskiewskiej, skoro się cała wpakowała między płoty. My, siedząc im na karku, z tyłu do ucieczki naglili. Cośmy natłukli, to natłukli; oni mały opór stawiali. Przepędziwszy za wieś resztę tej kawalerii (samych jeńców było zabranych 250, a co ich tam leżało, nie rachowałem; koni nabraliśmy, ile kto chciał), w porządnym szyku za śladem nieprzyjaciół ruszyliśmy” - pisał o jednej z potyczek w powstaniu listopadowym jego uczestnik książę Stanisław Jabłonowski z Kobylanki.

Książę Stanisław Jabłonowski - bohater i pionier przemysłu naftowego
Do powstania poszedł w grudniu 1830 r. zaciągając się do 4 Baterii Artylerii Lekkokonnej Królestwa Polskiego, w którym to oddziale służył już w latach 1816-1821, t.j do czasu, kiedy zrażony niechęcią Wielkiego Księcia Konstantego podał się do dymisji. Walczył we wszystkich najważniejszych bitwach powstania listopadowego: w bitwie pod Wawrem 16 lutego 1831 r. i pod Grochowem 16 marca 1831 r., za którą to bitwę otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari. Okoliczności jego otrzymania były bardzo ciekawe. ,,Do naszej baterii zostało przysłane 5 krzyży, które przez grono oficerów, podoficerów i żołnierzy przez samą baterię wybranych, tym tylko przyznane były, których grono to uznało, jako kwalifikujących się do takiej ozdoby - wspomina nasz bohater. - Tym sposobem miałem zaszczyt być udekorowanym za bitwę pod Grochowem. Piękny to zwyczaj rozdawania ozdób wojskowych przez decyzję własnych kolegów, bo wtenczas ani fawor, ani też intryga mieć miejsca nie mogą, a ozdobieni nie są wystawieni na zazdrość tych, z którymi podzielać mają wspólny los wojny”.

10 kwietnia 1831 r. Stanisław Jabłonowski walczył pod Iganiami otrzymując za waleczność podczas bitwy awans do stopnia kapitana. W miesiąc później 26 mają 1831 roku stawał mężnie pod Ostrołęką, będąc po raz pierwszy dowódcą baterii. Jego determinacja w walce była tak duża, że kiedy korpus generała Tomasza Łubieńskiego przeszedł przez Narew, a baterii Jabłonowskiego groziło odcięcie, na namowy wycofania płk. Władysława Zamojskiego „Poczciwy Jabłonowski, Staś - jak go nazywaliśmy- ze zwykłą porywczością rzekł: ,,To ja tu sam pozostanę. Pierwszy raz dowodzę baterią, nie ustąpię bez rozkazu”. Wreszcie Zamojski rozkaz wyraźny przyniósł. Jabłonowski się upierał i gdzie mógł, raził nadchodzącego nieprzyjaciela”.

Po objęciu przez Józefa Bema dowództwa nad całą artylerią polską Stanisław Jabłonowski został szefem sztabu, a potem objął dowództwo 2. Baterii Artylerii Lekkokonnej wchodzącej w skład dywizji dowodzonej przez generała Karola Turno. Brał udział w obronie Warszawy we wrześniu 1831 r., walcząc najpierw w pobliżu rogatek mokotowskich, a potem jerozolimskich. Po klęsce powstania listopadowego przedostał się do Galicji i osiadł w Kobylance, gdzie zajął się działalnością gospodarczą. W 1852 r. wystarał się o prawo górnicze i zajmował się wydobywaniem ropy naftowej na terenie Siar, w tzw. Pustym Lesie i Sękowej. Wybudował tam pierwszy szyb naftowy, a w pobliżu swojego dworu w Kobylance założył Fabrykę Asfaltu. Swoje przeżycia z powstania listopadowego zawarł we wspomnieniach wydanych dopiero w 1916 r. zatytułowanych ,,Wspomnienia o bateryi pozycyjnej artyleryi konnej gwardyi królewsko-polskiej”.

Inni gorliccy uczestnicy powstania listopadowego
Oprócz wspomnianego Stanisława Jabłonowskiego w powstaniu 1831 r. uczestniczył pochowany na gorlickim cmentarzu parafialnym porucznik Michał Trzywdar Modzelewski. Walczył on jako adiutant dowódcy 1. Pułku Jazdy Sandomierskiej płk Andrzeja Niegolewskiego biorąc udział m.in. w bitwach pod Zimnowodą, Grochowem i Warszawą 7 września 1831 r. Jak podaje inskrypcja na nagrobku za udział w powstaniu został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Po klęsce powstania zesłany na Sybir. Zmarł 6 maja 1883 r. w Gorlicach pozostawiając po sobie pamiętnik. Jego grób do czasu wybudowania pomnika ku czci powstania styczniowego w 1913 r. był miejscem obchodów wszystkich gorlickich uroczystości patriotycznych.

Pisząc o powstaniu listopadowym nie sposób pominąć Erazma Teofila Łętowskiego herbu Ogończyk, właściciela Glinika Mariampolskiego, który walczył w powstaniu w stopniu majora, a Ksawery Prek wspominając go napisał o nim krótko: ,,dobry Polak i patriota”. W powstaniu walczył też Michał Rumiński zmarły 20 mają 1883 roku i pochowany na cmentarzu w Szymbarku. Krótka inskrypcja na grobie „Żołnierz Polski z 1831 roku” niewiele mówi i zapewne jego szlak bojowy i stopień wojskowy na zawsze zostanie tajemnicą.

Wszyscy wymienieni, mimo trudów i cierpień po spełnieniu obowiązku wobec ojczyzny szczęśliwie wrócili do domów. Mniej szczęścia miał Apolinary Skrzyński syn Augustyna właściciela Krygu, Kobylanki i Libuszy, który poległ w bitwie pod Międzyrzeczem 26 maja 1831 r. Ksawery Prek w swym pamiętniku ,,Czasy i Ludzie” przejeżdżając przez Libuszę 5 sierpnia 1832 r. nawiązując do tego tragicznego wydarzenia zanotował: ,,Przejeżdżałem przez Libuszę z ściśniętym sercem. Miejsce to piękne z przyrodzenia i pracy opuszczone jest od nieszczęśliwej właścicielki. Apolinary Skrzyński, pełen dobrych przymiotów i miłości Ojczyzny, poległ mężnie pod Międzyrzeczem. Matka nie może dotąd znieść widoku domu, ogrodu, który każdy kąt przypomina jej stratę czułego, uległego syna, przyjaciela, poradźcę, w smutku pocieszyciela.”.

Powstańcze refleksje księcia
Kiedy jedni walczyli w powstaniu, cierpieli i ginęli walcząc o niepodległość Polski inni prowadzili życie, jakby się nigdy nic nie stało. Taką scenę obojętności i braku zainteresowania sprawami narodowymi opisuje Stanisław Jabłonowski w zakończeniu swojego pamiętnika. ,,Na początku września 1831 r. wojsko rosyjskie przygotowywało się do szturmu na Warszawę, wpadłem do stryjenki mojej księżny Teresy z Lubomirskich Jabłonowskiej, która mieszkała niedaleko od mojego stanowiska na rogu ulicy Nowego Świata i Wareckiej - pisze Jabłonowski.

Jechałem z myślą oświadczenia, że nieprzyjaciel już w mieście oraz uwiadomić stryjenkę o rozkazie, jaki otrzymałem, bronienia do upadłego stanowiska blisko jej domu. Wchodzę i zastaję moją stryjenkę, jej matkę księżną Michałową Lubomirską, hrabinę Amalię Załuską, dwoje małych dzieci z guwernantką, panów Tadeusza Wielerzyńskiego i pana Widala siedzących spokojnie koło stolika, podczas kiedy liberya roznosiła herbatę. A zatem wszystko po ulicach i w mieście, i po domach tak, jak w czasie pokoju. Tego widoku przez całe życie nie zapomnę, a nie było stąd ani pół godziny drogi do miejsca, gdzie przez sześć godzin zaciętą walkę z nieprzyjacielem prowadziliśmy. Tam tyle krwi i tyle okropności, a tu spokój i we wszystkim tryb zwyczajny i codzienny”.

Przedstawieni to zapewne nie wszyscy uczestnicy powstania listopadowego wywodzący się z ziemi gorlickiej, a tylko ci, po których pozostał ślad, czy to w formie pamiętników, czy też inskrypcji nagrobnych. Warto też zaznaczyć, że wielu uczestników tego zrywu narodowego schroniło się na ziemi gorlickiej po jego upadku, uchodząc przed represjami carskimi, znajdując tu życzliwość i opiekę.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska